Overcast Clouds

8°C

Kołobrzeg

18 kwietnia 2024    |    Imieniny: Apoloniusz, Bogusława, Bogusław
18 kwietnia 2024    
    Imieniny: Apoloniusz, Bogusława, Bogusław

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

W 1945 roku Kołobrzeg zginął, aby ratować uchodźców: fakty i mity

W swojej pierwszej książce poświęconej dziejom miasta - "Kołobrzeg sto lat w fotografii1897-1997", Jerzy Patan o podsumowaniu walk o miasta cytował pracę J. Voelkera: "Rosjanom wpadło w ręce całkowicie spalone i spustoszone miasto. Cała broń ciężka była zniszczona lub uczyniona niedostępną do użytku. To samo dotyczyło zapasów amunicji, materiałów pędnych i żywności. Wszystkie mosty były wysadzone w powietrze, torowiska zniszczone, a urządzenia portowe silnie uszkodzone. Dzięki odważnej akcji obrońców udało się uratować ze zbliżającego się chaosu na zachód 70-75 tysięcy ludzi. Za tę cenę Kolberg, wierny swej chlubnej przeszłości i udowodnionej we wszystkich oblężeniach bohaterskiej postawie swoich obywateli, zginął". To pogląd który zaczął się krystalizować w latach 50-tych XX wieku, także w przypadku Kołobrzegu. Oto bohaterski Wehrmacht ratował uciężonych wojną obywateli, ratował ich z rąk Rosjan i Polaków. Na ich drodze stanął Kołobrzeg, który broniąc obywateli, sam zginął. W niemieckiej literaturze pojawiają się także ciekawsze porównania, jak na przykład takie, że polscy żołnierze nie mają moralnego prawa do bycia zwycięzcami w Kołobrzegu. Zwyciężyli Niemcy, broniąc mieszkańców i uchodźców.

Powstaje zatem pytanie, jak faktycznie wyglądała ewakuacja ludzi z Kołobrzegu w marcu 1945 roku, ilu udało się ewakuować, a także jak wyglądają dane w tym zakresie. Teza postawiona przez dr. Johannessa Voelkera, uczestnika i niemieckiego badacza tematu walk o Kołobrzeg jest taka, że płk Fullriede, dowódca miasta, bronił go tak długo, aż ewakuowano wszystkich ludzi. Problem polega na tym, że powyższe nie wynika ani z rozkazów, które wydano Fullriedemu, a o których pisze on lub strona niemiecka. Nawet w odezwie wydrukowanej 4 marca w drukarni Posta, nie ma ani słowa o ewakuacji uchodźców. W raporcie komendanta czytamy, że w Kołobrzegu przebywało 70 tysięcy osób. Uratowano 85 tys. osób. J. Voelker podaje, że było to 70-80 tys. Niemiecki historyk E. Murawski obniża tę liczbę i uważa, że było to 68-70 tys. Według danych Kriegsmarine, było to 70915 osób. Pomijając dokumenty marynarki, nasuwa się proste pytanie: skąd komendant wiedział, ile osób jest w Kołobrzegu? Ktoś liczył ile osób do Kołobrzegu przybywa, a ile wyjeżdża? Nie ma takich informacji. Więc dane te należy potraktować jako mocno szacunkowe. Problem jest w czym innym. Skoro w Kołobrzegu miało przebywać te 70 tysięcy ludzi, to ewakuowano wszystkich? W zależności w którym miejscu i u kogo czytamy, odpowiedź jest twierdząca, albo negatywna. Już po zdobyciu miasta przez Wojsko Polskie wiadomo, że Niemcy nie ewakuowali wszystkich żołnierzy. Pozostawiono tu także setki, jeśli nie tysiące uchodźców. Sam J. Voelker w pewnym miejscu wskazuje, że jednak miasta nie opuściły tysiące osób. Wniosek: podczas ewakuacji z Kołobrzegu drogą morską wywożono mieszkańców, uchodźców i żołnierzy; strona niemiecka uważa, że było to ok. 70 tysięcy ludzi. Dane te nie są potwierdzone.

Jeżeli w Kołobrzegu przebywało 80 tysięcy ludzi, to biorąc pod uwagę ówczesny obszar miasta i zewnętrzny pierścień obrony, nie budzi wątpliwości, że ludzie utrudniali obronę miasta i trzeba było ich spychać w kierunku portu. Stawali się oni ofiarami działań wojennych. Odpowiedzialność za to ponosili urzędnicy partyjni NSDAP, którzy opóźniali ogłoszenie ewakuacji. Gdyby było to działania zaplanowane i skoordynowane, mogłoby wyglądać zupełnie inaczej. Ze wspomnień Niemców wynika, że gdy ogłoszono alarm dla części podkołobrzeskich wiosek, ludzie wychodzili na tyły oddziałów sowieckich. 4 marca, w wyniku ostrzału czołgów rosyjskich, ucieczka drogą kolejową w kierunku Szczecina była już niemożliwa. Z niemieckich opracowań wynika, że Fullriede domagał się ewakuacji ludności cywilnej, ale nie wynikało to z kwestii humanitarnych, ale wojskowych. Broniąc miasta przed Rosjanami, a potem także atakami Wojska Polskiego, załoga miasta brała udział w prowadzeniu tej ewakuacji, a zasadniczo jakimś jej osłanianiu, choć miało to ograniczony skutek, zwłaszcza w momencie rozpoczęcia walk ulicznych. Miasto można było poddać i ograniczyć gehennę ludności cywilnej i zniszczenia. O tej opcji w literaturze niemieckiej nie przeczytamy.

Jerzy Patan cytuje kilka osób, które wspominały o ewakuacji w marcu 1945 roku w kołobrzeskim porcie. Pierwszą taką postacią jest Siegfried Perband, dowódca łodzi desantowej biorącej udział w ewakuacji: "Kołobrzeg był najstraszniejszym polem bitwy, który widziałem. Port zasłany był kończynami, głowami i ciałami. (...) Gdy zaledwie zacumowaliśmy w porcie, zaczął się ostrzał artyleryjski nieprzyjaciela. Pomimo to, uchodźcy rzucili się w stronę okrętu. Pomiędzy nimi była młoda kobieta z małym dzieckiem na ręku. Biegli jak tylko mogli. Nagle kobieta padła i już się nie ruszyła. Została śmiertelnie ranna odłamkiem. Widziałem to, podszedłem do małej dziewczynki. Wziąłem ją na ręce i przytuliłem, pocieszałem (...). Miałem szacunek do Volkssturmu, który z ubogim uzbrojeniem stawiał nieprzyjacielowi zażarty opór. Dzięki nim mogliśmy utrzymać aż do końca ewakuację (...). Nie mogliśmy już dobić do portu, a tylko do wschodniej główki mola. Nie było mowy o przycumowaniu. Przybiegli już ostatni żołnierze, których wzięliśmy na pokład. Chcieliśmy właśnie odbijać, gdy jeszcze nadbiegła, pod osłoną muru falochronu, mała gromadka około 10 ludzi. Mieli ze sobą rannego kamrata, którego nieśli na brezentowej płachcie. Gdy zobaczyli, że chcemy odbijać, opuściły ich widocznie nerwy. Rzucili płachtę i przybiegli. Nie wpuściliśmy ich na pokład. Musieli wrócić i zabrać swojego kamrata. Czekaliśmy na ich powrót i dopiero wtedy odbiliśmy". Kolejne wspomnienia pochodzą od dwóch kołobrzeżanek: "O godzinie 15 opuściłyśmy miejsce zgrupowania w szkole. Doprowadzone do portu czekałyśmy na odpłynięcie. Ale w tym czasie port został ostrzelany z nisko lecących samolotów i artylerii. Musiałyśmy położyć się na zlodowaciałej ziemi. O godzinie osiemnastej nadpłynął kuter rybacki. Transportami ludzi kierował dr Brand. Gdyby nie on, nie dostałybyśmy się na kuter. Jedna z naszych, z amputowaną nogą, znalazła miejsce siedzące w kabinie, inne musiały stać na pokładzie". Powyższe opisy pokazują grozę marcowych dni i tragedię ludności cywilnej, która zawsze jest największą ofiarą każdej wojny.

Jak to już zostało wspomniane wcześniej, komendant miasta mógł poddać Kołobrzeg. Mógł to zrobić w każdej chwili, do czego także był wzywany przez dowództwo wojsk oblegających Kołobrzeg. Nie zrobił tego. W jego raporcie brakuje więc jednego istotnego elementu: strat w ludności cywilnej. Niemcy piszą, że zostawiono zniszczone miasto. Nie piszą jednak, ile osób cywilnych pozostawiono w Kołobrzegu, ile osób w czasie ewakuacji oraz prowadzonych walk - przecież walczono, aby ewakuować, ile osób w tym czasie zostało rannych, zmarło w wyniku odniesionych ran, chorób i wypadków, a także ile zginęło. Dopiero takie dane dawałyby pełnię obrazu kosztów, jakie przyszło zapłacić za obronę Kołobrzegu.

Robert Dziemba

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama