Overcast Clouds

10°C

Kołobrzeg

28 marca 2024    |    Imieniny: Aniela, Sykstus, Joanna
28 marca 2024    
    Imieniny: Aniela, Sykstus, Joanna

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

reklama

bernat kołobrzeg

Janusz Bernat
- rocznik 1938,
- wzrost 176 cm,
- pozycja rozgrywający,
- kluby: Iskra Białogard (1954-56),AZS AWF Warszawa (1956-60), Iskra Białogard (1960-67), Kotwica Kołobrzeg (1967-1973)


Edward Stępień: Skąd pochodzisz, jaka była twoja droga do koszykówki?
Janusz Bernat: Pochodzę z Mykietync położonej na przedmieściach Stanisławowa i mieszkałem tam do 1945 r., a następnie wraz z rodzicami przyjechaliśmy do Białogardu. Początki były straszne, bo przeżyłem napaść żołnierzy sowieckich na polskich cywilów, ale jakoś zdołaliśmy się wybronić. Koszykówką zacząłem interesować się w Liceum Ogólnokształcącym i dwa ostatnie lata pobytu w szkole średniej grałem w Iskrze Białogard. Później były studia na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie, gdzie miałem specjalizację z koszykówki i grałem jednocześnie w drużynie AZS-u. Koszykówkę łączyłem z moją drugą pasją, którą była piłka ręczna. Grałem w drużynie AZS-u przez 2 lata w najwyższej klasie rozgrywkowej jako skrzydłowy, bądź rozgrywający. Po skończeniu studiów powróciłem do Białogardu i podjąłem pracę w Szkole Podstawowej nr 5, a równocześnie zacząłem grać w Iskrze Białogard w koszykówkę. Mieliśmy bardzo dobrą drużynę, przez 3 lata graliśmy w drugiej lidze, która jest odpowiednikiem obecnej pierwszej ligi i bodajże w 1965 r. zabrakło nam 1 punktu, aby awansować do najwyższej klasy rozgrywkowej. Obok braci Szeflerów i braci Vogiel, Kuklinowskiego, Kozłowskiego do drużyny dołączyło trzech Rosjan, bardzo wysokich i dobrych koszykarzy, którzy służyli w garnizonie w Białogardzie. Pamiętam, że Iskra Białogard rozegrała kilka meczy w Bornym Sulinowie z reprezentacją tamtego garnizonu i wszystkie mecze udało nam się wygrać.

Pamiętam, że jak miałem 8 lat i uczyłem się w SP 5 przyszedłeś na naszą lekcję w-fu, zrobiłeś tor przeszkód i najbardziej sprawnych chłopców zapisałeś do SKS-u. W czasie zajęć poza godzinami lekcyjnymi poznałem tam pierwsze tajniki koszykówki i piłki ręcznej. Interesuje mnie ile Ci płacili za dodatkowe zajęcia z różnymi grupami wiekowymi chłopców?
Byłem młody, pełen zapału i codziennie po kilka godzin spędzałem dodatkowo w szkole prowadząc SKS. Płacono mi tylko za pierwsze 4 godziny, a ja poświęcałem na to ok. 20 godzin. Budowały mnie sukcesy, bo drużyna piłki ręcznej zdobyła mistrzostwo województwa i zawsze plasowaliśmy się w różnych rozgrywkach międzyszkolnych w ścisłej czołówce.

Mam nadzieję, że Twoją wypowiedź przeczytają obecni nauczyciele w-fu. Twoje zaangażowanie powodowało, że byłeś powszechnie lubiany i daliśmy Ci ksywkę „Magik”. Trochę dlatego, że byłeś jedynym magistrem w szkole, jednocześnie podziwialiśmy twoje umiejętności gry w koszykówkę. Nie wyróżniałeś się wzrostem, ale zawsze najwyżej skakałeś i w obronie zbierałeś najwięcej piłek. Chciałbym w końcu się dowiedzieć, dlaczego w całym meczu rzucałeś tylko jeden lub dwa razy zazwyczaj celnie?
Byłem rozgrywającym i wtedy panowało przekonanie, że na tej pozycji należało obsługiwać kolegów i celnie podawać im piłkę. Na rzut do kosza decydowałem się dopiero wtedy, gdy nie miałem żadnej innej opcji. Grałem w pierwszej piątce i długo przebywałem na boisku, ale nigdy nie rzuciłem więcej niż 8 punktów.

Powiedz, jak to było, że wszyscy chłopcy w naszej szkole interesowali się koszykówką i piłką ręczną i wszyscy uprawialiśmy te dyscypliny.
Nie wymyśliłem niczego nowego, organizowałem jedynie rozgrywki pomiędzy klasami. Każdy rocznik składał się z co najmniej 4 klas, była rywalizacja klas 5, 6, 7, a później i 8. Jak łatwo policzyć w drużynie grało 7/8 chłopców, a tych drużyn było 16 w szkole. To wychodzi ponad 100 chłopców grających w koszykówkę i piłkę ręczną. Regularne treningi powodowały, że wszyscy mieli opanowane podstawy koszykówki, a mecze były niezmiernie zacięte. Najlepsi trafiali do juniorów Iskry. Były również rozgrywki pomiędzy szkołami oraz na szczeblu wojewódzkim i ogólnopolskim. W podobny sposób były organizowane w szkole rozgrywki piłki ręcznej i piłki nożnej. Działo się bardzo dużo, bo były przeprowadzane zawody czwórboju lekkoatletycznego – skok w dal i wzwyż, bieg na 60 m i rzut piłeczką palantową. Na lekcjach w-fu wprowadzałem podstawy boksu, który się chłopcom bardzo podobał.

W sierpniu 1967 r. przeniosłeś się do Kołobrzegu i rozpocząłeś pracę w powstającym  Technikum Rybołówstwa Morskiego. Czy spowodowało to zmianę barw klubowych?
Od 1967 r. stałem się zawodnikiem Kotwicy Kołobrzeg i ku mojemu zdumieniu zostałem wybrany kapitanem tej drużyny. Grałem przez 6 lat do 1973 r. Pamiętam kolegów z drużyny, Borowika grającego trenera, Płaczka, który został profesorem na AWF w Gorzowie, Kałahurskiego inżyniera i architekta, Wysockiego lekarza, Koniewskiego, Sacia, Złotka, Ogińskiego, Kaczmarka, a na koniec Jabłońskiego i Klofika. Ten ostatni był uczniem TRM-u, a równocześnie trenowałem go, gdyż byłem w latach 1970-1978 trenerem juniorów Kotwicy Kołobrzeg. Większość juniorów wywodziła się z TRM-u, dla przykładu podam, że byli to Mańczyk, Cupiał, Styczyński, Kwiatkowski, Szczepański, Mirosław i Ryszard Ernestowicze, Ziegler, Błachowiak i wielu innych. Zasilali oni później seniorską Kotwicę i  przez kilka lat w pierwszej piątce grali Andrzej Kwiatkowski, Jacek Szczepański, Mirosław i Ryszard Ernestowicze, a uzupełniał podstawowy skład Marek Jabłoński. Jako drużyna juniorska raz zdobyliśmy mistrzostwo województwa, a w pozostałych latach plasowaliśmy się na drugim miejscu ulegając jedynie AZS Koszalin. W jednym roku dotarliśmy do półfinałów mistrzostw Polski juniorów.   

Wiem, że gra w koszykówkę i obowiązki trenerskie nie wyczerpywały Twojej aktywności. Czym się jeszcze zajmowałeś?
W sumie przez 50 lat byłem czynnym ratownikiem WOPR-u, przez pierwsze 25 lat pracowałem na plażach w Kołobrzegu oraz na basenach jako ratownik. Później przez kolejne 25 lat byłem ratownikiem nad jeziorem Siecino. Dopiero w wieku 70 lat uznałem, że należy zakończyć moją przygodę z ratownictwem wodnym.

Januszu, pomimo ukończonych 83 lat wyglądasz znakomicie. Zdradź sekret jak to robisz?
Nie jest to żaden sekret, a jedynie staram się cały czas być aktywnym. Od wielu lat każdego dnia na rowerze spędzam co najmniej 2 godziny. Zazwyczaj jadę w towarzystwie kilku moich wychowanków w stronę Dźwirzyna, Mrzeżyna, a nawet jeszcze dalej. Rano przez jedną godzinę gimnastykuję się i wzmacniam swoje słabe punkty. Żyję w spokojnej, zgodnej rodzinie, mam wspaniałą żonę, która jest ze mną od początku i wychowaliśmy dwie córki, z których jesteśmy bardzo dumni.

Dziękuję Januszu, że zgodziłeś się na ten wywiad, pomimo, że wiem, iż jesteś człowiekiem czynu, ale bardzo oszczędnym w słowach. W imieniu zarządu Kotwicy Kołobrzeg zapraszam Cię na dzień 4 września 2021 r. o godz. 13:00 do Hali Millenium, gdzie odbędzie się pierwszy memoriał im. Marka Jabłońskiego. Ok. godz. 15:00 zamierzamy uhonorować najbardziej zasłużone osoby dla kołobrzeskiej koszykówki w ostatnich 70 latach. Znalazłeś się na krótkiej liście jak najbardziej słusznie. Dla mnie i dla setek innych, którzy mieli przyjemność i honor spotkać Cię na swojej drodze życiowej zawsze będziesz Profesorem i „Magikiem”.
Dziękuję, postaram się przyjść.

Rozmawiał Edward Stępień
Fot. Edward Stępień

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama