Overcast Clouds

9°C

Kołobrzeg

19 kwietnia 2024    |    Imieniny: Adolf, Leon, Tymon
19 kwietnia 2024    
    Imieniny: Adolf, Leon, Tymon

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

kołobrzeg

Niedawno spotkałem się z zarzutem dotyczącym przejmowania niemieckich tradycji średniowiecznych we współczesnym Kołobrzegu. Poszło o strzelanie z armaty i dawne kołobrzeskie tradycje obronne. „My obecnie mieszkańcy nie mamy nic wspólnego” – z tym tradycjami oczywiście. To chybiony zarzut. A teraz o tym, dlaczego.

Przesunięcie granic Polski na zachód w wyniku drugowojennych traktatów pokojowych miało swoje konsekwencje społeczne. Ludzie, którzy przybywali na tzw. Ziemie Odzyskane, czy też Ziemie Zachodnie i Północne, musieli zderzyć się z rozmaitymi problemami i stereotypami, a ponadto, z powojenną traumą. Wojna zmienia ludzi, powoduje ich dehumanizację. Śmierć, terror, cierpienie i niesprawiedliwość – to zostawia swoje piętno, a z drugiej strony stanowi usprawiedliwienie dla różnych zachowań, bądź też badacze tego tematu w ten sposób tłumaczą określone zachowania. Kiedyś, ze ś.p. Jackiem Klimżyńskim rozmawiałem o zniszczeniu kołobrzeskich cmentarzy. W pewnym momencie, ten zasłużony pracownik Muzeum Oręża Polskiego zapytał mnie, czego ja oczekiwałbym od ludzi, którym Niemcy wymordowali rodziny, spalili wioski, zgwałcili córki? To usprawiedliwiało grabienie grobów, wyrzucanie z nich ciał, rozbijanie płyt nagrobnych. To usprawiedliwiało palenie książek, tłumaczyło szaber. Ziemie Odzyskane stały się wielką hurtownią budowlaną. Zaczęli Sowieci, uznając to za uzasadnione prawo zwycięzcy, kontynuowali Polacy, którzy nie wierzyli, że to będzie kiedyś Polska. Wywożono stąd, co się dało. Nie ułatwiało to zagospodarowania się tym, którzy tu jednak postanowili znaleźć nowe życie. Tak było zwłaszcza w Kołobrzegu – mieście frontowym, poważnie zniszczonym w 1945 roku.

Do miasta napływała ludność z różnych regionów dawnej Polski: z Małopolski, Wielkopolski, z Lubelszczyzny, z ZSRR, z Kresów, z województwa warszawskiego. To był kulturowy tygiel. Dawały o sobie znać uprzedzenia, wojenne traumy. Do tego przybywali Polacy wywiezieni na roboty do Rzeszy. Z perspektywy 75 lat, to co działo się w powojennym mieście, wygląda i jest przedstawiane nieco inaczej, niż było w rzeczywistości. Brakuje w tym egoizmu, wzajemnej wrogości, przebiegłości czy chytrości. Od czasów pionierskich do stabilizacji upłynęło wiele wody w Parsęcie. Ale relatywizacja i upraszczanie pewnych kwestii robi swoje. Nie można również zapominać o ludności ukraińskiej, która dotarła na Ziemię Kołobrzeską w wyniku akcji „Wisła”. Według danych ze spisu powszechnego z 1950 roku, obejmujących dwa miasta: Kołobrzeg i Karlino, repatrianci stanowili 21,5% osadników, 21,1% osadników pochodziło z Warszawy i województwa warszawskiego, 15,2% z województwa bydgoskiego, 9,9% z województwa lubelskiego, 6,3% z województwa poznańskiego. Aspekt ten badał Andrzej Kwilecki, który swój referat wygłosił w Legnicy w 1962 roku podczas VIII sesji Towarzystwa Rozwoju Ziem Zachodnich. Wyniki jego ankiety skierowanej do kołobrzeżan wskazywały, że 61% respondentów podnosiło czynnik ekonomiczny, który motywował ich do osiedlenia się w Kołobrzegu. Powstała w ten sposób mozaika ludnościowa i jej motywacje, zróżnicowanie w zakresie pochodzenia, kultury i obyczajów, religii czy wreszcie poglądów politycznych, wpływały na powstawanie lokalnych konfliktów, sporów, wzajemnej niechęci, a nawet wrogości.

O wiele lepiej dogadywały się młode i kolejne pokolenia. Były one pozbawione korzeni, a wraz z nimi wolne od uprzedzeń. Jednocześnie, tutejsi, bo przecież już rdzenni mieszkańcy polscy terenów niemieckich, nie pielęgnowali tak bardzo tradycji, jak w innych częściach Polski. Dla nich stworzono nową tradycję, będącą odpowiedzią na niemiecki rewizjonizm, opartą na „prastarych” tradycjach Polski Chrobrego i Krzywoustego. Był to pewnego rodzaju historyczny wyciąg, pozbawiony chociażby Kościoła katolickiego i jego biskupów, bo nie było w nim miejsca ani dla Reinberna, ani dla św. Ottona z Bambergu. I gdy cała ta socjalistyczna propaganda się załamała, gdy na znaczeniu straciły obchody już nie o wyzwolenie Kołobrzegu, ale walki o miasto, a nowe pokolenia nie miały już swoich własnych korzeni w dawnej historii, zaczęło się szukanie tego, co dawne. Tego, o czym można było przeczytać w starych książkach i niektórych artykułach.

Pierwsza publikacja ze starymi zdjęciami Kołobrzegu ukazała się w 1996 roku nakładem Wydawnictwa KADR. Kolejna, pt. „Dawny Kołobrzeg”, jest już autorstwa Hieronima Kroczyńskiego i ukazała się w 1997 roku. Następna książka, już Jerzego Patana „Kołobrzeg sto lat w fotografii”, opuściła drukarnię dopiero w 1998 roku. Do tego dochodzą publikacje w „Gazecie Kołobrzeskiej”, a później także w „Kulisach Kołobrzeskich”. Wszystko to stanowi współczesny fundament badań nad miastem jako takim, ale badań popularnych, bo przecież prace naukowe realizowane były od lat. Po pierwsze, widać jakie opóźnienie odnotował ten proces. Po drugie, pozwolił on na nowo odkrywać dawną historię i miejskie tradycje. Rok 1000 i utworzenie biskupstwa w Kołobrzegu, chrzest kołobrzeżan w 1125 roku, lokację miasta w 1255 roku, czasy Twierdzy Kołobrzeg i miejskich fortyfikacji, wreszcie dzieje kurortu pierwszej kategorii. Te wszystkie kwestie, niemieckie przecież, nabrały dla kołobrzeżan nowego znaczenia. Zaczęto poszukiwać dawnych, niemieckich, ale przecież w Kołobrzegu oryginalnych tradycji. Owszem, napotykało to na opór starszych pokoleń. Gdy w 2005 roku z okazji 750-lecia lokacji, nad wejściem do sali konferencyjnej Urzędu Miasta powieszono widok miasta z lotu ptaka i napisano „Kołobrzeg – Kolberg”, niemal natychmiast zaklejono napis „Kolberg”.

Tematyka ta jest ujmowana w relacjach różnych badaczy, pojawia się także na konferencjach naukowych. Kołobrzeskie doświadczenia są bowiem ważne w ujęciu całości Ziem Odzyskanych. W kołobrzeskiej bazylice znajdziemy dzieła sztuki dawnych kołobrzeżan, prezentujące prastare rody, Badów, Adebarów, Holków, Schlieffów i innych. Jakub Kasper Adebar został pochowany w tej świątyni, a na ratuszu znajduje się maszkaron z jego głową, który tak chętnie turystom pokazują przewodnicy. Zaś w ratuszu jest kawiarnia „Adabar”, nieczynna, ale nazwa funkcjonuje do dziesięcioleci. Pielęgnujemy niemieckie zabytki, a nie niszczymy ich. Dbamy także o zabudowę miejską i ją rewitalizujemy. Przykładem tego niech będą pruskie koszary. Mały kościół nad rzeką na swojej tabliczce ma nazwę „poklasztorny”, odnosząc się do dawnej, niemieckiej przecież tradycji. Przed ratuszem wywoływano niedawno ducha Joachima Nettelbecka, a w małym kościele nad Parsętą poszukiwaliśmy Macieja von Krockowa. I nie tylko muzea łączą tę historię. Mamy Miejski Szlak Fortyfikacji, powstaje Szlak Trzech Fortów, a Twierdza Kołobrzeg, wciąż rozwijany projekt, jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych przez turystów,  czym świadczą wykonywane przez miasto badania.

Za sporami o dziedzictwo, jego zakres, strategie ochrony i praktyki użycia kryją się zatem fundamentalne, zwłaszcza dla mieszkańców pogranicza, pytania o tożsamość – o to, kim jesteśmy? Kim są nasi przodkowie? Gdzie przebiegają granice należącego do nas patrymonium? Odpowiedzi na te pytania nie są jednak ani łatwe, ani jednoznaczne, bowiem wielość ról zmusza do ciągłego balansowania między różnymi polami odniesień” – pisze w książce „Polifonia pamięci, między niemiecką przeszłością a polską tożsamością, Kołobrzeg 1945-2015” Monika Golonka-Czajkowska (art. „Kołobrzeski palimpsest. Dekonstrukcje, rekonstrukcje i eksperymenty”, Kołobrzeg 2017). W Kołobrzegu bowiem odkryliśmy swoją dawną historię, historię kołobrzeżan, Słowian, Wikingów, Niemców, Szwedów, Prusaków, Rosjan, wreszcie i Polaków. Gdy bowiem na początku lat 90-tych w szkołach powszechne było zwątpienie wśród uczniów, że Kołobrzeg był miastem niemieckim, bo przecież to prastare polskie miasto, dziś wielu z nas orientuje się w jego historii, a nawet tradycjach. Co więcej, nasycenie tą tematyką spowodowało poszukiwanie historii polskiej w mieście nad Parsętą, jeszcze do niedawna traktowaną jako kiczowatą i niewiele wartą. Kolejne pokolenie, wychowane już w okresie wolności, potrzebuje pełnej tożsamości, by zrozumieć i lepiej umocnić siebie w Europie ojczyzn.

Robert Dziemba
artykuł powstał w ramach projektu "Tradycje historyczne i obronne Kołobrzegu", współfinansowanego przez gminę Miasto Kołobrzeg

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama