Clear Sky

8°C

Kołobrzeg

29 marca 2024    |    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy
29 marca 2024    
    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

reklama

mieszkowski kołobrzeg

Jeszcze do niedawna, obchody Narodowego Dnia Pamięci o Żołnierzach Wyklętych odbywały się pod pomnikiem komandora Stanisława Mieszkowskiego, straconego w wyniku mordu sądowego żołnierza Wojska Polskiego. Teraz okazuje się, że to żołnierz wyklęty. Polityka historyczna zaczyna zmieniać historię…

Do tej pory, były osoby, które uważały, że komandor Mieszkowski był żołnierzem wyklętym. Taką opinię prezentuje Edward Stępień: „Po opublikowaniu pierwszej części, jeden z internautów napisał, że komandor Mieszkowski nie był Żołnierzem Wyklętym. W powszechnej opinii Żołnierze Wyklęci to leśni partyzanci, którzy po tzw. wyzwoleniu nie wyszli z lasu, ale kontynuowali walkę przeciwko sowieckiemu okupantowi. Tymczasem losy wielu bohaterów bywały pokrętne. (…)Mieszkowski nie ubiegał się o przyjęcie do wojska, ale został do niego powołany jako wybitny specjalista marynarki wojennej. Uważał (na pewno trochę naiwnie), że służąc w wojsku służy swojej ojczyźnie, której w 1920 roku ślubował wierność. Został zgładzony pod fałszywym zarzutem i wrzucenie zwłok do jamy oznaczało, że sowieci i ich polscy (?) pomocnicy traktują go tak samo, jak innych Żołnierzy Wyklętych. Tuż obok Mieszkowskiego do podobnych jam wrzucono przywódców Zarządu Głównego WIN zamordowanych strzałem w tył głowy 1 marca 1951 roku” (pisownia oryginalna). Okazuje się, że postanowieniem prezydenta RP z 18.06.2016 r., na wniosek ministra obrony narodowej komandor Mieszkowski jako, tu bezpośredni zapis z Monitora Polskiego, o dziwo w cudzysłowie, jako: „Żołnierz Wyklęty”, zostaje mianowany pośmiertnie na stopień kontradmirała. Należy uznać, że decyzja prezydenta Andrzeja Dudy była słuszna. Ale co miał wspólnego pierwszy kapitan Portu Kołobrzeg z żołnierzami wyklętymi? Nie będę tu skupiać się na kwestiach politycznych czy odczuciach. Oprę się na faktach.

O Stanisławie Mieszkowskim bardzo szeroko na naszym portalu pisał Edward Stępień (przeczytaj: cz. 1, cz. 2, cz. 3). Nie brakuje również opracowań historycznych poświęconych bezpośrednio tej postaci. Mieszkowski został powołany do wojska i służył w Marynarce Wojennej m.in. w Polsce okresu stalinowskiego. Jednak, ze względu na jego historię służby w okresie II wojny światowej, a także prezentowaną postawę, zapewne także poglądy, był traktowany jako osoba niepewna politycznie, której nie można było ufać, pomimo tego, żeby był potrzebny jako oficer w odradzającej się marynarce. Awansował aż do stanowiska dowódcy floty. Oskarżony w tzw. spisku komandorów na podstawie fałszywych zarzutów, aresztowany, torturowany, skazany. Prezydent Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski. Został stracony 16 grudnia 1952 roku strzałem w tył głowy i pochowany w bezimiennym grobie na tzw. "Łączce".

W ustawie z 3.02.2011 r. o ustanowieniu Dnia Żołnierzy Wyklętych, zapisano w sposób jednoznaczny, że są to żołnierze „antykomunistycznego podziemia, którzy w obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego, walcząc o prawo do samostanowienia i urzeczywistnienie dążeń demokratycznych społeczeństwa polskiego, z bronią w ręku, jak i w inny sposób, przeciwstawili się sowieckiej agresji i narzuconemu siłą reżimowi komunistycznemu”. Kontradmirał Stanisław Mieszkowski, z całym szacunkiem dla jego zasług, nie był żołnierzem podziemia. Ze znanych mi faktów nie wynika, aby związał się z tym podziemiem po 1945 roku. Był zwykłym obywatelem, który chciał służyć Polsce. Skierowano go do pracy w Kołobrzegu, a następnie powołano do wojska, wykorzystując jego umiejętności w odbudowie pozycji Marynarki Wojennej w strategii Wojska Polskiego i tworzącego się bloku wschodniego w okresie zimnej wojny. Mieszkowski nie walczył z bronią w ręku z tak zwanym okupantem sowieckim. Nie walczył także w inny sposób, a przynajmniej nie ma na to żadnych dowodów. Jego prozachodnie poglądy nie są podstawą do tego, aby uznać do za „wyklętego”. Natomiast jego postawa i utrzymywanie kontaktów z żołnierzami podziemia przed 1945 rokiem, jego stanowisko wyrażane wśród innych oficerów, stało się kanwą do włączenia go do spisku i fałszywego oskarżenia.

Mieszkowski był wierny Polsce. Starał się działać na rzecz wojska nawet wtedy, gdy sytuacja była skomplikowana i rugowano z armii dawnych żołnierzy, zastępując ich młodszymi, bez doświadczenia, za to zaufanymi politycznie, czyli komunistami. W działaniu Mieszkowskiego nie ma śladów kontaktów z ówczesnym podziemiem, walką z aparatem państwowymi, wojskiem czy UB. Oczywiście, komandor nie był członkiem PPR, nie był komunistą, ale jego droga i postawa była zupełnie inna. De facto, jako dowódca floty, odbywał swoją służbę zgodnie z ówczesnym prawem, akceptując zasady funkcjonowania państwa, co więcej, w przeciwieństwie do żołnierzy wyklętych, w jakichś sposób pogodził się z ówczesną rzeczywistością, pracując, zarabiając na życie i utrzymując swoją rodzinę. Nie ma w tym nic złego, wręcz przeciwnie. Mieszkowski po prostu robił to, co większość Polaków w owych czasach. Skoro nie jest przedstawicielem żołnierzy wyklętych, to kogo? Jest przedstawicielem Polaków, oszukanych przez służalczy wymiar sprawiedliwości, przez sędziów figurantów, którzy realizowali polityczne zlecenia i podpisywali się pod wyrokami po sfingowanych procesach. Prawdą jest, jak twierdzi Stępień, że Mieszkowski został pochowany na "Łączce" w bezimiennej, zbiorowej mogile, podobnie jak wyklęci żołnierze. Przypisywanie jednak tego rodzaju pochówku tylko żołnierzom wyklętym jest nadużyciem. Tak kończyli wrogowie państwa w całym bloku sowieckim, ci, o których pamięć miała zaginąć, ale i ci, którzy nie mieli być wyrzutem dla kolejnych pokoleń władzy legalnej, choć wykutej na sfałszowanych po wojnie wyborach i narzuconej przez obcy nam system, tudzież władzy będącej poza kontrolą obywateli. Nie można również Mieszkowskiego zaliczyć do żołnierzy wyklętych z jeszcze jednego powodu. Został formalnie zrehabilitowany już w 1956 roku. Naczelny Sąd Wojskowy wznowił postępowanie i uchylił wyrok z 1952 roku. W późniejszym tzw. "Raporcie Mazura" (pokłosie pracy komisji dla zbadania odpowiedzialności byłych pracowników Głównego Zarządu Informacji, Naczelnej Prokuratury Wojskowej i Najwyższego Sądu Wojskowego), jego nazwisko pojawia się wśród osób bezzasadnie skazanych na śmierć, choć wyniki wewnętrznego postępowania ujrzały oficjalnie światło dzienne dopiero w 1996 roku. Żołnierze wyklęci czekali na to dziesięciolecia.

Robert Dziemba

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama