Clear Sky

8°C

Kołobrzeg

29 marca 2024    |    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy
29 marca 2024    
    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

reklama

historia kołobrzeg

Temat oskarżeń pod adresem Polski ze strony prezydenta Rosji Władimira Putina obiegł już świat. Wypowiedzieli się na ten temat historycy, politycy i politolodzy. Polityka historyczna Moskwy nie po raz pierwszy podważa ustalenia europejskich historyków. W tym artykule uda się to tylko zasygnalizować, a także uzasadnić historię związaną z Kołobrzegiem. Ale po kolei.

Dlaczego Rosję boli Monachium?
Polityka appeasementu w okresie 20-lecia międzywojennego to nie tylko zgoda na remilitaryzację Nadrenii, aneksja Austrii, zajęcie Czech, podporządkowanie Słowacji. To nie tylko pokój za wszelką cenę i jeden z najbanalniejszych tekstów tego czasu w wykonaniu premiera Wielkiej Brytanii Nevilla Chemberleina 30 września 1938 roku: „Przywiozłem wam pokój”. Słuszny był wówczas komentarz Winstona Churchilla: „Mieli do wyboru wojnę, albo hańbę. Wybrali hańbę. A wojnę będą mieli i tak”. Układ monachijski można odnosić do działań niektórych państw europejskich wobec Ukrainy i jej stosunków z Rosją po zajęciu Krymu. Wpisują się w niego, tak samo jak wpisała się w owym czasie Wielka Brytania i Francja, decydująca o losach Czechosłowacji przy złamaniu prawa międzynarodowego, w tym art. 18 traktatu wersalskiego, co oznaczało, że układ z Monachium był z mocy prawa nieważny. Nie miało to znaczenia, bo Hitler kilka miesięcy później i tak go złamał, ośmieszając Wielką Brytanię i Francję. Tę samą Wielką Brytanię, która po wypowiedzeniu wojny 3 września 1939 roku niewiele zrobiła, żeby Polskę ratować, i tę samą Wielką Brytanię, która w 1920 roku zgadzała się kosztem Polski ratować pokój w Europie i zaspokoić ambicje bolszewików. Na szczęście dla nas, bolszewicy chcieli więcej i to my mieliśmy udział w ich zatrzymaniu przed pogrzebaniem w komunizmie Europy. Ale co ma do tego Rosja? W tym wszystkim bowiem Rosji, a właściwie ZSRR, nie ma. A Monachium było porażką radzieckiej polityki zagranicznej, bo było sprzeczne z interesami ZSRR. Stalin był zwolennikiem wojny w Europie i się do niej szykował, umiejętnie się maskując, ale Monachium było dla niego policzkiem, bo nikt się z nim tam nie liczył. Dokonywano podziału Europy, a on musiał się temu przyglądać i to Rosję boli do dzisiaj. Co więcej, ta sama Rosja, która tak bardzo miała brzydzić się faszyzmem i Hitlerem, w tym samym czasie świetnie kooperowała z Włochami i Mussolinim. Jak widać, faszyzm miał różne oblicza, tak jak ma je polityka historyczna Rosji, o tym nie wspominająca. Za to najszybciej można pokazać wspierającą faszyzm Polskę, która przy Monachium dokonała zajęcia Zaolzia. Nie wchodząc w szczegóły, w tym przypadku sprawa nie była tak oczywista, jak ją przedstawia Putin, natomiast faktycznie, polityka Polski nieszczęśliwie wpisała ją w tło działań III Rzeszy i nadszarpnęła jej autorytet, jako „naśladowców Niemiec” i „monachijskiego szakala”.

Kto współpracował z Hitlerem?
Próbując obciążyć Polskę za wybuch II wojny światowej Putin nie wykonuje aż tak karkołomnego zwrotu, tyle, że stawiając sprawy w ten sposób, szkodzi sobie jeszcze bardziej. Zawarty przez Polskę z Niemcami układ o niestosowaniu przemocy z 1934 roku był spełnieniem planu Piłsudskiego zabezpieczenia granicy zachodniej (jak mówił sam marszałek, był to bezpiecznik na okres nie dłuższy niż 4 lata, nic się nie pomylił). Niestety, w wyniku dyplomatycznej ekspansji III Rzeszy i jej niezaspokojonego apetytu terytorialnego, który nic jej nie kosztował, Polska musiała się bronić. I robiła to bardzo skutecznie, pomimo wysuwania natarczywych żądań związanych z Wolnym Miastem Gdańskiem i korytarzem tranzytowym do Prus Wschodnich. Obecny atak rosyjski na polskiego ambasadora w Berlinie Józefa Lipskiego, w dodatku z tak absurdalnymi zarzutami, jak przyłączenie się przez Lipskiego do ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej, świadczy nie tyle o nieznajomości historii w Moskwie, ale moim zdaniem, o puszczaniu balonów próbnych do Europy w ramach projektu sprawdzającego, na ile polska dyplomacja jest już osamotniona i na ile Rosja może powracać na europejskie salony po aneksji Krymu. Trudno bowiem nie wiedzieć, jak wyglądała kwestia polskiego poparcia dla ruchu syjonistycznego w naszym kraju, zwłaszcza po 1926 roku i wspieranie planu emigracji Żydów z Polski. O tej emigracji mówił również w monologu wobec polskiego ambasadora Adolf Hitler i w tej kwestii swoją aprobatę wyraził Lipski. Żeby było jasne, o tym również była mowa jeszcze przed Monachium, bo w lipcu 1938 roku we Francji, w Évian-les-Bains, gdzie z inicjatywy USA rozmawiano o ramach emigracji Żydów z uwzględnieniem mandatowego terytorium Palestyny. Wówczas, współpraca z Żydami w związku z ich planami przesiedlenia na tereny kolonii brytyjskich nie była żadną sensacją. Lipski nie był antysemitą, bo inaczej musiałby nim być prezydent USA Roosevelt, który te kwestie sam wspierał.

Ale Putin o tym dobrze wie. W ten sposób świetnie maskuje rolę ZSRR i odkurzonego zbrodniarza Józefa Stalina, który w Rosji znowu brązowieje, stając na piedestale twórców chwały ojczyźnianej, kosztem zamordowania milionów ludzi, co dla obecnego rządu Rosji wydaje się być jedynie skutkiem ubocznym, akceptowalnym rachunkiem w długiej liście pretensji wobec cywilizacji zachodniej. Albowiem gdy Monachium okazało się fiaskiem, Stalin kazał postawić na ogniu dwa rożna: brytyjsko-francuskie i nazistowskie. W marcu 1939 roku dla ZSRR zaczął wiać lepszy wiatr. Pojawiła się idea konferencji Wielkiej Brytanii, Francji, ZSRR, Polski, a docelowo także Rumunii, w obliczu zagrożenia ze strony III Rzeszy. Dyplomaci sowieccy wiedzieli, że ich kraj stał się kluczowy dla bezpieczeństwa Europy, bo to od ich decyzji będzie zależało, jaka wojna wybuchnie i czy w ogóle wybuchnie. A to przywracało ZSRR rolę europejskiego mocarstwa, z którym od teraz trzeba się liczyć. Miał powstać dyrektoriat ZSRR, Wielkiej Brytanii i Francji, decydujący o losach Europy. Gdy trwały negocjacje, a polscy sojusznicy precyzowali kwestie bezpieczeństwa polski i samostanowienie narodów, które nie miałoby następować bez wiedzy i zgody narodów będących w porozumieniu, doszły jeszcze kwestie Turcji. Nie wchodząc więc w szczegóły, kwestie te zderzyły się z ofertą Berlina. Podczas narady 21 kwietnia 1939 roku Politbiura z kierownictwem sowieckiej dyplomacji, wszystko się rozstrzygnęło. Wiadomo było, że wojna i tak wybuchnie, było to kwestią czasu. Sowieci wiedzieli, że Niemcy nie mają wobec nich pokojowych zamiarów. Dlatego Maksim Litwinow proponował trójprzymierze: Moskwa, Paryż, Londyn. Ale Wieczesław Mołotow wybrał inny kierunek: współpraca z Niemcami i podpalenie Europy. Litwinowa usunięto z funkcji komisarza ludowego spraw zagranicznych ZSRR 3 maja 1939 roku. Jego miejsce zajął Mołotow.

Gdy latem 1939 roku gotował się sojusz sowiecko-francusko-brytyjski, niemiecka dyplomacja, znając przyszłościowe plany napaści na Polskę, które za chwilę doznają przyspieszenia, zaczęła grać na rzecz utrzymania wojny w Polską w obszarze lokalnym. Było to możliwe tylko i wyłącznie we współpracy z ZSRR. Wszystko wskazuje na to, że ekipa Ribbentropa, który szczerze nienawidził Wielkiej Brytanii, zmanipulowała wyniki rozmów z sowieckimi dyplomatami, dając Hitlerowi sygnał, że Stalin jest zainteresowany porozumieniem. Rozmowy sojusznicze Wielkie Brytanii i Francji z Sowietami utknęły w punkcie ciekawej kwestii. Sowieci domagali się, aby pomoc zaatakowanemu przez Niemców państwu mogła się odbyć bez zgody tego państwa. To pokazało, że ZSRR nie zależy na pokoju, ale na jak najtańszym przeprowadzeniu własnych zdobyczy terytorialnych i poszerzeniu strefy wpływów, a więc o kraje bałtyckie i Polskę. Sowiecki rewizjonizm był w rozkwicie, a ponieważ natrafił na zwątpienie potencjalnych sojuszników, Stalin znalazł nowych kompanów w Berlinie. Tam otrzymał to, czego chciał. Pakt Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 roku to formalnie pakt o nieagresji. Tyle, że w tajnym protokole zawarte zostały ustępstwa terytorialne Berlina na rzecz Moskwy, a więc to, co Sowieci chcieli otrzymać z Paryża i Londynu, ale się im nie udało, a więc rozbiór terytoriów bądź prawo do samodzielnego rozporządzania wobec Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Finlandii i Rumunii. 31 sierpnia 1939 roku Moskwa ratyfikowała traktat, 1 września III Rzesza zaatakowała Polskę i rozpoczęła się II wojna światowa. 17 września ruszyła sowiecka agresja na Polskę. Trwała II wojna światowa rozpoczęta przez III Rzeszę i ZSRR, które 28 września 1939 roku podpisały traktat o granicach i przyjaźni.

Stolarz z Drzonowa
Stalina nie obchodziła gehenna Polski i Europy, pogrążonej w otchłani II wojny. Zaspokoił swoje ambicje terytorialne, oficjalnie przygotowywał się na wypadek wojny z III Rzeszą, bo tak dziś jest to przedstawiane, ale to duże uproszczenie. Cała sytuacja była ZSRR na rękę. Sowieci zdyskontowali swoją pozycję i słabość Paryża oraz Londynu. Warszawa była przystawką podczas obiadu z nazistami. Ale sielanka skończyła się w momencie, gdy Berlin ustabilizował sobie sytuację na zachodzie i mógł ruszyć po moskiewski deser.

Niedługo przed uderzeniem Niemców na ZSRR, w nocy z 21 na 22 czerwca 1941 roku, miało miejsce ciekawe wydarzenie. Niejaki Alfred Liskow (ur. 9.08.1910 r.), niemiecki żołnierz, dezerterując, przepłynął rzekę Prut i poinformował żołnierzy sowieckich o szykowanym ataku na ZSRR. Nie uwierzono mu i prawie go rozstrzelano, ale już za kilka godzin okazało się, że mówił prawdę. Wówczas, stał się sowieckim bohaterem, którego wożono po wiecach w ZSRR i pokazywano tłumom. 27 czerwca 1941 roku, o stolarzu spod Kołobrzegu powstał artykuł w „Prawdzie” (pisano zamiast Kolberg – Kolwerk). Liskow był antyfaszystą i komunistą. Należał do Komunistycznej Partii Niemiec. „Tak naprawdę to naród niemiecki pragnie pokoju i nawet mógłby współpracować z narodem radzieckim, ale władze popychają go w ramiona faszyzmu. Hitler wpędził swój naród w wojnę ze Związkiem Radzieckim i faszyzm w tej wojnie znajdzie śmierć” – mówi gazecie Liskow. Te pobrzmienia dotyczące faszyzmu są zbieżne z obecną retoryką Putina. Faszyzm jest zły wtedy, kiedy nie leży w interesie Rosji. „Tylko pałka oficera i groźba rozstrzelania popycha niemieckich żołnierzy do walki, oni nie chcą wojny, oni chcą pokoju, tak jak cały naród niemiecki. Teraz jestem w Radzieckiej Rosji i pragnę zwrócić się do swoich rodaków ze słowami: niemieccy żołnierze, niemieccy robotnicy i chłopi, mężczyźni i kobiety, co wam dał Hitler, co wam dał faszyzm?” – kontynuuje stolarz spod Kołobrzegu (prawdopodobnie pracował w sklepie meblowym, dziś dawna Weneda przy ul. Łopuskiego, ale w gazecie mowa, że pracował w fabryce mebli w Kołobrzegu). I dalej: „Ile będziecie jeszcze to znosić? Ja teraz będąc w Związku Radzieckim, widzę jeden naród, który powstaje by walczyć z faszyzmem”. Naród ten musiał powstać, bo przez 2 lata siedział z założonymi rękami, wspierając faszyzm i układając się wcześniej z Hitlerem, odnosząc z tego zdobycze terytorialne.

Alfred Liskow być może byłby bohaterem nieco dłużej, ale jak wskazuje się w historiografii, gdy zobaczył jak naprawdę wygląda ZSRR i komunizm od środka, rzeczywistość ta miała go rozczarować, w konsekwencji czego prawdopodobnie w 1943 roku został zlikwidowany przez NKWD. W Rosji nadal uważany jest za bohatera, natomiast dowodzi jednego: jak wygląda walka z faszyzmem w radzieckim wykonaniu. Wszystko wskazuje bowiem na to, że faszyzm jest wtedy, kiedy dana polityka jest niezgodna z oczekiwaniami Kremla, nawet, gdy to jest polityka historyczna.

Robert Dziemba

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama