Clear Sky

8°C

Kołobrzeg

29 marca 2024    |    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy
29 marca 2024    
    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

reklama

Kołobrzeg zniszczyli Sowieci czy manipulowanie historią? Mecenas Edward Stępień rozpoczął kolejny cykl swoich materiałów, tym razem poświęcony zniszczeniu naszego miasta przez Sowietów. Akurat ten pogardliwy dla Rosjan rzeczownik Stępień pisze z małej litery, od razu ustawiając się po stronie emocjonalnej, a nie stronie faktów. A szkoda.


Jestem przeciwnikiem niepublikowania cudzych materiałów, tylko dlatego, że się z nimi ktoś nie zgadza. Stąd bez uwag opublikowałem artykuł Edwarda Stępnia „Sowieci okupują Kołobrzeg – część I” (przeczytaj). Nie chodzi już tylko, że się z czymś tam ktoś nie zgadza, ale niektóre kwestie to po prostu bzdury.

Pojawia się coraz więcej relacji dotyczących pierwszego okresu po zakończeniu wojny. Komunistyczna propaganda przedstawiała ten czas jako okres wytężonej pracy, aby odbudować zniszczenia”. Drzewiej, jak coś powiedziano w „Dzienniku Telewizyjnym”, to nawet gdy była to prawda to i tak mało kto w to wierzył. To, że coś przedstawiano w propagandzie, nie znaczy, że tym nie było. W niemal w 90 procentach zniszczonym mieście, aby się osiedlić i zagospodarować, najpierw należało zająć się zagospodarowaniem, odgruzowaniem, a potem jako taką odbudową, na którą de facto do lat 60-tych nie było środków centralnych. Ale życie jakoś musiało się toczyć. Nie wiadomo, co dla mecenasa jest więc ważniejsze: propaganda, zwłaszcza komunistyczna, czy samo życie, którego, takie wrażenie można odnieść, nie rozumie w odniesieniu do lat 40-tych.

Faktycznie znaczna część tych szkód wynikała z bezwzględnych zachowań sowieckich wojsk okupacyjnych już po zakończeniu działań wojennych”. To nieprawda. Kołobrzeg zniszczyły wojska polskie w wyniku 10-dniowych walk o miasto z niemieckimi obrońcami. Dołożyli się do tego Rosjanie, zwłaszcza 6. Brygada Artylerii Rakietowej, która 16 marca dokonała potężnego ostrzału miasta z Katiusz. Fakt: w kwietniu i maju 1945 roku Rosjanie dokonali demontażu i wywieźli z Kołobrzegu wiele majątku, jak centralę telefoniczną z poczty, tory w kierunku Trzebiatowa, sprzęt portowy, zawartość majątków, itd. Miasto płonęło, ale nieprawdą jest, że Rosjanie Kołobrzeg zniszczyli w stopniu większym, niż w czasie walk w marcu 1945 r.

Cytując relację pierwszego prezydenta, Stefana Lipickiego, dotyczącą działalności wojsk rosyjskich w Kołobrzegu w okresie kwiecień-maj 1945 r., Stępień bezkrytycznie podchodzi do zarzutu, że urzędowali tu Rosjanie, a do Kołobrzegu nie wpuszczano cywilów. Oprócz tego, że w mieście trwał szaber, czym zajmowały się wykwalifikowane brygady trofiejne, to Kołobrzeg był miastem frontowym. Tu formalnie dalej trwała II wojna światowa, a m.in. z Kołobrzegu poprowadzony był desant na Bornholm. To tutaj ustanowiona została baza morska wojsk radzieckich. Desant rozpoczął się 7 maja wg operacji opracowanej przez gen. mjr Kotow-Legonkowa, komendanta portu w Kołobrzegu – kmdr por. Szewcowa. W nocy z 9/10 maja, dowództwo 12-tysięcznej grupy żołnierzy niemieckich podpisało kapitulację Bornholmu w Kołobrzegu, w budynku dowództwa portu przy ul. Portowej 39.

Poważne wątpliwości budzi relacja Stefana Lipińskiego, który twierdzi, że pod koniec maja 1945 roku przybył do Kołobrzegu mianowany przez Ciesielskiego na burmistrza i w kościele na narożniku ulicy Trzebiatowskiej i Wolności odbyła się uroczystość”. Jedno zdanie, ale bardzo dużo nieprawdy. Lipicki nie miał mianowania na burmistrza, a na prezydenta. Dokument ten jest zachowany w zbiorach Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. Ale to na marginesie. W podważanej przez Stępnia relacji ważniejsze stało się to, że Lipicki pisze o PRL, a nazwa ta została nadana dopiero w narzuconej przez Stalina konstytucji. Szkoda, że tej przenikliwości badacza nie widać u Stępnia w ustalaniu faktów. Po pierwsze, ograniczył się do jednego wspomnienia Lipickiego, tego najbardziej popularnego, choć jest ich więcej, chociażby w zbiorach Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. Po drugie, wydaje się, że dla Stępnia ważniejsze są wspomnienia esbeków i milicjantów, choć w innych swoich pracach traktuje ich jak podludzi. Niezrozumiała jest transformacja Stępnia, która nie ufa esbekom, gdy ci oskarżają działaczy „Solidarności”, ale jak piszą o pierwszym prezydencie, to wiadomo – coś musi być na rzeczy. Po trzecie, gdy trzeba bronić komandora Mieszkowskiego, o którym bzdury opowiadają milicjanci, Stępień jest pierwszy, ale gdy zarzucają głupoty Lipickiemu, że urząd prezydenta objął później, niż to sobie przypisuje – milczy. Zero ustosunkowania się, krytyki. To nie przystoi osobie, która uważa się za historyka.

Szaber. „W pierwszych miesiącach po walkach sowieci niepodzielnie okupowali Kołobrzeg niszcząc i rabując, a następnie paląc. Linie kolejowe z Kołobrzegu do Koszalina i Białogardu były dla Polaków niedostępne. Pociągi były w wyłącznej dyspozycji Armii Czerwonej, którymi wywożono z Kołobrzegu szaber”. Co to są te pierwsze miesiące? Oczywiście, nie ulega wątpliwości, że Rosjanie szabrowali na potęgę. Co było wartościowego, wywieźli. Ale wraz z nimi i tuż zaraz po nich szabrowali Polacy, wszystko to, co zostało, a nawet i więcej. W niepublikowanych wspomnieniach Lipickiego czytamy: „Wszystkiego trzeba było strasznie pilnować, wszystko trzymać „w zębach”. Szabrownicy nie próżnowali, rabując i wywożąc, co się dało. Trudno było upilnować się na wszystkie strony. Nieraz nie radziła i groźba kuli. (…) Zwłaszcza dużo pożarów wywoływali szabrownicy przez rozrzucanie sprzętów, a nade wszystko przez wysypywanie pierza z powłok, które były jednym z ulubionych przedmiotów szabru. Wystarczał wtedy ciśnięty niedopałek papierosa, by dom stanął w ogniu. Sabotaż też dużo zniszczył. Np. gmach banku podpalany był 5-6 razy. Plac ratuszowy zastaliśmy cały; nie było kim ratować go przed plagą pożarów. To samo z gmachem muzeum”. O ile Rosjanie szabrowali programowo, to Polacy zadowalali się czym popadnie. Kolejny cytat z Lipickiego: „Cmentarze już przez walki doprowadzone zostały do opłakanego stanu. Walki toczyły się bowiem wszędzie: na grobach ryto bunkry, kopano okopy, waliły w nie działa i bomby. Na to, co ocalało, rzuciły się potem hieny cmentarne. Zbyt mała nas garstka była, zbyt wyolbrzymiały się przed nami zadania o wiele ważniejsze, a piętrzyły trudności w ich realizacji, żebyśmy mogli przeszkodzić w profanacji cmentarzy. „Hieny” rozkopywały więc groby w pogoni za złotem, szabrownicy wprost hurtowo zabierali co piękniejsze nagrobki, by przekuć je na polskie i sprzedać za grube pieniądze”. To są te pierwsze miesiące po wojnie.

Większość wspomnień pisanych po wojnie, sporządzana była 35 a nawet 40 lat po wojnie. Pionierzy pisali je na konkursy, powstawały w ramach spotkań z przewodnikami i w inny sposób. Jest w nich dużo nieprawdy, przeinaczeń, a przede wszystkim relatywizacji faktów. Tą tematyką nie interesowali się historycy, więc nie dokonywano spisywania tego w sposób profesjonalny, a dziś jest już na to za późno. Sprawdzanie faktów i opowieści wskazuje, że w wielu sprawach pionierzy nie mają racji, nie pamiętają, cofają, albo i opóźniają niektóre fakty, najczęściej z powodu niepamięci, upływu czasu. To naturalne. Ale nie brakuje i prywaty, typowo polskich animozji, gdy ludzie, o których się mówiło, już wtedy nie żyli i nie można nawet skonfrontować ich relacji. Z Lipickim jest łatwiej. Jego historię zebrał i skonfrontował z uczestnikami tamtych wydarzeń ś.p. Jerzy Patan. Nie jest prawdą, że jakiś tam Sieradzki był pierwszą grupą Polaków w Kołobrzegu. Pisałem na ten temat na tym portalu i to również nie budzi wątpliwości co do kolejności przyjazdów poszczególnych transportów do Kołobrzegu, czemu w ogóle uwagi nie poświęcił Stępień.

Należy powątpiewać, że towarzysze radzieccy byli przydani Stefanowi Lipickiemu do pomocy, a z większą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że było dokładnie odwrotnie”. Argumentacja Stępnia jest tak słaba, że trzeba powstrzymywać się, aby nie użyć innego słowa. A brzmi ona tak: „Rosjanie nie zgadzali się na zainstalowanie w Kołobrzegu władz powiatowych, jak również szeregu innych urzędów. Jako pretekst wskazywano, iż nie ma odpowiednich budynków”. Jest to bzdura. Po pierwsze, żołnierze rosyjscy pomagali w wielu działaniach na terenie miasta. Bez nich, ich sprzętu ciężkiego, nie było możliwości wykonania jakichkolwiek większych prac inwestycyjnych, jak budowa mostu na Kanale Drzewnym czy uruchomienie wodociągów i pilnowanie sieci energetycznej z Białogardu. Widać to, że Rosjanie mogli zrobić coś dobrego, wprost Stępniowi nie mieści się w głowie. Po drugie, nie jest prawdą, że broń miała tylko UB, bo zgadzali się na to Rosjanie. Lipicki w innych wspomnieniach, których oczy Stępnia nie widziały, podaje tak: „Do naszej dyspozycji było 10 karabinów. Wieczorem zamykało się wszystkie drogi z miasta, rano otwierało je. Kto chciał z miasta wywieźć jakiekolwiek przedmioty musiał wpierw oddać miastu swój czas pracy”. Po drugie, nie jest prawdą, że przeniesienie władz powiatowych do Kołobrzegu blokowali Rosjanie i to był jedyny powód, dla którego nie przeniosły się one z Karlina. Kołobrzeg był miastem doszczętnie zniszczonym, w przeciwieństwie do Karlina, nie było tu możliwości działania administracji. Szerzył się szaber i gwałty oraz kradzieże ze strony żołnierzy radzieckich. Po prostu, jak pisał Jerzy Patan, tu diabeł mówił dobranoc. Władze lokalne starały się o uregulowanie spraw administracyjnych u organów rządowych. Problemem nie był jedynie brak budynku, ale koszty. Już 6.04.1946 r. zwrócono się w tej kwestii do Ministerstwa Ziem Odzyskanych, Delegata Rządu ds. Wybrzeża czy wojewody szczecińskiego, ale bezskutecznie. Starania te powtarzano regularnie, a kwestia przeniesienia Starostwa Powiatowego z Karlina do Kołobrzegu stanęła dość mocno 2.04.1947 r. podczas konferencji z inicjatywy Związku Gospodarczego Miast Morskich, gdzie w tym temacie apelowały władze miejskie. Wicewojewoda Kaniewski oświadczył, że przeniesienie urzędów szacowane jest na od 2 do 3 milionów ówczesnych złotych. Władze miały sporządzić kosztorys i tak udało się załatwić sprawę. Kołobrzeg ponownie stał się stolicą powiatu jesienią 1947 roku.

Cytowanie milicjantów w zakresie aprowizacji miasta, wymagałoby przez Stępnia z ogólnym zapoznaniem się z sytuacją. To ciekawe, że milicjant pisze o pełnym dóbr domu towarowym, bo nikt z pionierów o tym nie wspomina. Czyżby milicjanci zeżarli te zapasy? I to ciekawe, że Rosjanie tego domu pełnego dóbr wcześniej nie tknęli. Zapewne było tego o wiele więcej i po prostu jeden dom towarowy w tę, czy w inną stronę nie robił im w Kołobrzegu różnicy. Na taki poziom argumentów Stepnia nie ma nic lepszego jak ironia, bo ręce po prostu same opadają. Kpienie z Lipickiego, że dostał Kądzielno, jest niepoważne i świadczy o niezrozumieniu ówczesnej sytuacji w Kołobrzegu przez Edwarda Stępnia. W Kołobrzegu, według wyliczeń polskiej administracji, przebywało ok. 5000 Niemców, a grupa Polaków stale rosła. Był problem z jedzeniem. Był problem z wodą, którą początkowo pobierano z Parsęty, w której pływało coraz więcej rozkładających się ciał. Miastu groziła epidemia. W czerwcu, w słońcu, smród na ulicach był nie do wytrzymania. Wszędzie rozkładały się zwłoki. W takie atmosferze, trzeba było porządkować miasto, a jedynym, co można było zaoferować, było jedzenie. Tak pisze o tym Lipicki w niepublikowanych wspomnieniach: „Najtrudniejszym był problem wyżywienia 5000 głodnych ludzi. W majątku Budzistowo mieliśmy do dyspozycji zboże na pniu, 12 koni, krowy i świnie. Przed ratuszem stały kuchnie polowe, w których gotowały początkowo Niemki, potem pod przymusem szabrownicy. Z Budzistowa dowożono żywność. Trochę zboża znaleźliśmy w jednym z młynów; starczyło do żniw”. We wspomnieniach, które spisywał Wincenty Czarkowski z Lublina w dniu 9.02.1966, wkradł się błąd. Zamiast Budzistowo, winno być Kądzielno.

O historii można pisać różnie. Można mieć różne punkty widzenia, ale pisanie bez krytycznego ustosunkowania się do faktów, zwłaszcza tych, które w oczywisty sposób można uznać za nieprawdziwe, podawane we wspomnieniach tendencyjnie i bez namysłu, zakrawa wręcz moim zdaniem o manipulowanie historią. Dla Edwarda Stępnia historia musi być czarno-biała. Ma do tego prawo. U niego, „Solidarność” to krystaliczni bohaterowie walczący o wolną Polskę, esbecy to podludzie i zdrajcy, Sowieci – wiadomo, Lipicki współpracował z Sowietami – więc tym gorzej dla niego, a bohaterem zostaje Mieszkowski, bo dostał kulkę w łeb. Wiadomo, martwi bohaterowie są najlepsi, bo to, że pracował dla Wojska Polskiego i komunistów nie ma znaczenia, zmazuje ją ta jedna rzecz – mord sądowy. Nie wszyscy, jak widać, mieli „takie szczęście”. Takiemu przedstawianiu historii należy powiedzieć stanowcze nie.

Dr Robert Dziemba
Na zdjęciu widok z uszkodzonej wieży kolegiaty na zniszczone miasto - marzec 1945 r.

Kołobrzeg zniszczyli Sowieci czy manipulowanie historią?

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama