Overcast Clouds

11°C

Kołobrzeg

28 marca 2024    |    Imieniny: Aniela, Sykstus, Joanna
28 marca 2024    
    Imieniny: Aniela, Sykstus, Joanna

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

reklama

Murawskiego "Bój o Pomorze" - recenzja"Bój o Pomorze. Ostatnie walki obronne na Wschodzie" - to tytuł książki Ericha Murawskiego z szerokim rozdziałem poświęconym walkom o Kołobrzeg. Ta ciekawa pozycja ukazała się nakładem "Napoleon V".


Książka ta jest znana pasjonatom tematów z rynku niemieckiego: "Der Kampf um Pommern. Die letzen Abwehrschlachten im Osten". Nie ulega wątpliwości dla polskiego czytelnika, że polskie tłumaczenie jest o wiele bardziej przystępne. Bardzo szerokie ujęcie tematu, obejmujące ostatnie miesiące II wojny światowej, jak i dość duży obszar, budzi podziw dla autora. Widać tu głębokie samozaparcie i miesiące spędzone w archiwach oraz na wywiadach badawczych.

Narracja batalistyczna jest wręcz rewelacyjna. Będę tu odnosił się do samych walk o Kołobrzeg. Na podkreślenie zasługuje fakt niemal bezbłędnego posługiwania się nazwami geograficznymi i nazwami ulic. Dla kogoś zorientowanego w topografii miasta, odnalezienie się w wirze rozkazów i wykonywanych ataków, nie stanowi problemu, poza jednym wyjątkiem, o którym nieco później. Autor w sposób polskiemu czytelnikowi nieznany, podaje inne spojrzenie na walki o miasto, na działania poszczególnych formacji wojskowych i podejście strategiczne Niemców, Polaków i Rosjan. W przeciwieństwie do wielu innych prac niemieckojęzycznych, Murawski dokonuje świadomego podziału na te trzy narodowości, tudzież dorzucając jeszcze Francuzów z 33 Dywizji Grenadierów SS "Charlemagne".

W przeciwieństwie do literatury polskiej, Murawski ocenia i waży poszczególne rozkazy i podjętą taktykę. Robi to w sposób autorski. Można z poszczególnymi tezami dyskutować, ale przedstawiają one zupełnie inny szkic walki, skądinąd spójny, ale nie oparty na literaturze okresu minionego jak ostatnio opisywana przez nas książka "Kołobrzeg 1945". Autor, jako jeden z nielicznych, nie pisze o Twierdzy Kołobrzeg w marcu 1945 roku. Wręcz podkreśla: "Tak zwana "twierdza" kołobrzeska". Brakuje udokumentowania w źródłach niemieckich rozkazu, z którego wynikałoby, że miasto zostało podniesione do rangi twierdzy, a komendant złożył stosowne ślubowanie. Nie znaczy, że taki fakt nie miał miejsca - przynajmniej ogłoszenia miasta twierdzą, ale choć Murawski nie zaprząta tym sobie głowy, wyraźnie określa swoje podejście do problemu.

I gdyby tylko to zawierał rozdział poświęcony Kołobrzegowi, gdyby zawierał tylko fakty historyczne, książka doktora Murawskiego byłaby wręcz wzorem dla polskich historyków, aby pokusić się do rzetelnego opracowania historii walk o miasto, zderzającego relacje niemieckie, polskie i rosyjskie. Niestety, autor nie kryje swoich sympatii, relatywizuje gdzie się da, krytykuje polskiego żołnierza, gloryfikuje nazistów. Po pierwsze, nawiązuje do historii z 1807 roku, jak to drzewiej 1 pułk piechoty - polski pułk - walczył o twierdzę i teraz robi to samo na tym samym szlaku bojowym równolegle na północ od Szosy Koszalińskiej. Trudno się zgodzić z tak przedstawioną argumentacją, a zwłaszcza z tym samym szlakiem bojowym. Po drugie, autor nie konfrontuje źródeł niemieckich z polskimi i rosyjskimi, a tym samym nie wyjaśnia rozbieżności na przykład dotyczących lotniska w Bagiczu, gdzie strona niemiecka twierdzi, że wysadziła je w powietrze, a Rosjanie uważają, że przejęli lotnisko nietknięte. Mamy za to odniesienie do wodociągów w Kopydłówku. W polskiej literaturze zachowała się informacja o wysadzeniu wodociągu. Murawski natomiast pisze o jego zajęciu i unieruchomieniu. To dzięki temu możliwe było potem szybkie uruchomienie dostaw wody za czasów polskiej administracji.

Po trzecie, autor bezkrytycznie podchodzi do niemieckich relacji, a zwłaszcza do działań pułkownika Fritza Fullriede - komendanta miasta. Dla niego to bezdyskusyjny bohater. Murawski tak się zapędził w swojej obronie tego żołnierza, że odpiera ataki innych autorów, ale ani słowem nie wspominając, że był zbrodniarzem wojennym i został skazany na karę 12 lat więzienia, z zastosowanym później prawem łaski. A warto również podkreślić sytuację, kiedy strona polska wezwała komendanta do kapitulacji. Relacja tego faktu jest skrajnie stronnicza. Murawski w braku odpowiedzi na polskie ultimatum nie zająknął się, że zawierało ono gwarancję "życia całej załogi twierdzy". Dla autora najważniejszy był cel komendanta miasta - ewakuacja cywilów i żołnierzy. Nie zająknie się również, że duża część tych, którzy zostali przetransportowani do Świnoujścia, zginęła w amerykańskim nalocie 12 marca.

Po czwarte, niewiedza autora, celowa bądź przypadkowa, miejscami przeplata się z infantylnością. Kilka przykładów: "Każdy chyba żywił zaufanie do komendanta, wierząc, że nie poświęca on bezużytecznie swych ludzi, a w ostatniej chwili ewakuuje jeszcze wszystkich pozostałych do tej pory w ruinach miasta jego obrońców". Zapewne zaufania nie mogli żywić ci, którzy zostali powieszeni na drzewach i kamienicach, za próby ucieczki i "szerzenie defetyzmu", ewentualnie odmowę walki. Niemiecki porządek ewakuacji wymagał odpowiedniej motywacji, czego Murawski nie zauważa. Fragment pod tytułem "Cierpienia ludności cywilnej" to jedna wielka próba wybielenia nazistów, opóźniających ewakuację do ostatniej chwili, powodując, że wraz z przybyciem pod miasto frontu, nadal docierały tu setki uciekinierów z miejsc, gdzie nie blokowali ich już naziści. "Tragiczna okazała się wysoka śmiertelność noworodków i dzieci, spowodowana brakiem czystej wody i mleka. Według relacji komendanta miasta efektem tego były częste przypadki mordowania dzieci przez własne matki; te z kolei popełniały następnie samobójstwo". Warto przypomnieć o prawdziwych powodach takich sytuacji. Odpowiadała za to m.in. niemiecka propaganda, która jeszcze w 1944 roku z drastycznymi szczegółami podawała informacje o wydarzeniach we wsi Nemmersdorf krzycząc: "Die Russen auf deutschen Boden".

Na koniec, powalająca jest ocena walk o miasto, ze strony nie historyka, ale Niemca, który o Kołobrzegu pisze tak: "Obecnie stał się on dla Polaków symbolem skutecznej ekspansji ku wybrzeżom Bałtyku, choć Gdańsk, później zaś Szczecin miały dla nich dużo większe znaczenie. Jeszcze 18 marca zgromadzeni na kołobrzeskiej plaży polscy żołnierze na znak objęcia jej w posiadanie uroczyście zanurzyli swe sztandary w morskich falach; niesamowita teatralność tego gestu jest z naszego punktu widzenia wręcz niezrozumiała. Triumf ten okupić jednak musieli oni olbrzymią daniną krwi". Rolą historyka jest chyba starać się rozumieć fakty, o których pisze, jak widać, Murawski do tego poziomu nie wszędzie doszedł.

Robert Dziemba

Murawskiego "Bój o Pomorze" - recenzja

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama