Clear Sky

8°C

Kołobrzeg

29 marca 2024    |    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy
29 marca 2024    
    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

reklama

kołobrzeg, miastokolobrzeg.pl, Felieton: z ławy obrońcy i kibica, opowieści wigilijne, edward stepieńCzy niemowlaki muszą ginąć? Śmierć bliźniąt we Włocławku wywołała ogólnopolską dyskusję i zmusiła Ministra Zdrowia do zarządzenia kontroli.




Znam historię równie bulwersującą. Zdarzyło się to cztery lata temu w jednym ze szpitali powiatowych w mieście na północy Polski. Pani Basia swoją pierwszą ciążę zniosła bardzo dobrze. Regularnie chodziła do lekarza, płód rozwijał się prawidłowo, a nawet dla pewności wykonała badania prenatalne. Kiedy minął termin porodu, poczuła bóle i pojechała do szpitala. Przez kilka dni nic specjalnego się nie działo. Lekarze czekali na rozpoczęcie porodu, który się opóźniał. Piątego dnia rano o 10.00 pani Basi odeszły wody i stwierdziła z przerażeniem, że były zielone i mocno cuchnące. Zawezwana położna uznała, że to już poród, podłączono urządzenie KTG do obserwowania tętna płodu. Zapisy były trudne do interpretacji, bo raz KTG działało prawidłowo, a po chwili tętno dziecka było niewyczuwalne. W tym czasie na oddziale przebywał sam pan ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego. Pomimo niepewnego działania aparatu nie podłączono innego, gdy rzekomo były jeszcze dwa sprawne. Oczekiwanie przedłużało się, a rozwiązanie nie następowało. Po upływie ponad dwóch godzin pan ordynator zdecydował, że poród należy dokończyć tzw. cesarskim cięciem. Wydobyto martwy płód, a chłopiec był siny i nie dawał jakichkolwiek oznak życia. Do szpitala przybyła rodzina, a zrozpaczony ojciec pytał: „Czy można było wykonać cesarskie cięcie szybciej?”. „Tak” – odpowiedział ordynator, ale na kolejne pytanie „dlaczego pan tego nie zrobił”, odpowiedzi już nie było. Wszczęto śledztwo, ale pan ordynator był szybszy i nakazał miejscowemu lekarzowi wykonać sekcję zwłok bez nadzoru prokuratora. Ustalona przez patologa oficjalna przyczyna zgonu to wada rozwojowa płuc dziecka, a więc nikt nie jest winny. Przesłuchano świadków oraz powołano biegłych. Dwóch profesorów z Akademii Medycznej, specjalistów w zakresie położnictwa i ginekologii oraz medycyny sądowej, po szczegółowym przeanalizowaniu dokumentacji medycznej stwierdziło, że przyczyną zgonu było ostre wewnątrzmaciczne niedotlenienie płodu, a rzekoma wada rozwojowa płuc dziecka nie miała żadnego znaczenia. Zaobserwowany o godzinie 10.00 zielony i cuchnący płyn odwodnieniowy dawał wskazania do ukończenia porodu w trybie natychmiastowym, aby okres nieodtlenienia był jak najkrótszy. Według biegłych rozwiązanie ciąży drogą cięcia cesarskiego bezpośrednio po odejściu patologicznych wód płodowych stwarzało szansę na urodzenie się dziecka żywego. Biegli ocenili, że przyjęcie przez dwie godziny postawy zachowawczej było postępowaniem nieprawidłowym, niezgodnym z zasadami postępowania położniczego.

Wobec tak jednoznaczniej opinii zadziwiające było postanowienie prokuratora o umorzeniu śledztwa wobec braku znamion przestępstwa polegającego na nieumyślnym spowodowaniu śmierci noworodka, tj. o czyn z art. 155 k.k. Napisałem zażalenie do Sądu, który w całości podzielił mój pogląd, że należało prawidłowo ocenić zachowanie lekarza jako wyczerpującego znamiona przestępstwa z art. 160 §3 k.k., tj. narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia dziecka. Prokurator po raz drugi umorzył śledztwo nie doszukując się jakiejkolwiek winy ordynatora, a nawet nie przedstawił mu zarzutów. Skierowałem więc tzw. subsydiarny akt oskarżenia do sądu w innym mieście, aniżeli siedziba szpitala. Trudno liczyć na bezstronność sędziów, którzy na co dzień korzystają z usług ordynatora. Sądem właściwym jest sąd miejsca, w którym popełniono przestępstwo, więc powołałem się na tzw. zasadę ekonomiki procesowej, gdyż prawie wszyscy świadkowie mieli miejsce zamieszkania w okręgu tego drugiego sądu. Sprawę skierowano ostatecznie do Sądu Rejonowego tam gdzie był szpital, w którym zmarło dziecko. 

Początek rozprawy wywołał szok u rodziców zmarłego dziecka. Młoda pani sędzia oświadczyła wprost, że jest pacjentką ordynatora zasiadającego na ławie oskarżonych. Złożyłem więc wniosek o wyłączenie pani sędzi i wszystkich innych sędziów orzekających w tym sądzie. Sąd Okręgowy w składzie trzyosobowym zawodowym uznał, że sędzia, która kładzie się na fotelu ginekologicznym może rozpoznać sprawę lekarza, który bada jej intymne miejsca i nie zachodzą jakiekolwiek wątpliwości co do jej bezstronności. Do następnej rozprawy nie doszło, bo pani sędzia zachorowała i trafiła na oddział pana ordynatora. Sama więc złożyła wniosek o wyłączenie. Po upływie czterech lat od chwili śmierci dziecka proces karny mógł wreszcie ruszyć, ale rodzice do tej pory nie doczekali się choćby „przepraszam” czy też pokrycia kosztów pogrzebu.

kołobrzeg, miastokolobrzeg.pl, Felieton: z ławy obrońcy i kibica, opowieści wigilijne, edward stepieńNie wiadomo kiedy sprawa zakończy się i z jakim efektem. Pan ordynator nadal jest ordynatorem, a pan Minister Zdrowia przez te kilka lat nie ruszył palcem. Nasuwa się dość oczywiste pytanie, dlaczego dopiero publikacja „Gazety Wyborczej” opisująca tragedię bliźniaków z Włocławka pobudziła Arłukowicza do aktywności. 

Po śmierci bliźniaków we Włocławku miały miejsce liczne relacje o podobnych przypadkach. Położnicy twierdzą, że poród siłami natury jest zdecydowanie lepszy od cesarskiego cięcia i ta argumentacja jest przekonywująca. Jednakże rodząca kobieta i jej dziecko nie może być narażane na niebezpieczeństwo utraty życia tylko dlatego, że lekarz nie podejmuje żadnej decyzji pomimo że winna być podjęta niezwłocznie i natychmiast. W przypadku pani Basi, czekano, bo chyba najlepiej nie podejmować żadnej decyzji. Moim zdaniem uwiąd decyzyjny był spowodowany brakiem wsparcia dla rodzącej kobiety ze strony męża, który akurat wracał z podróży służbowej. Poród rodzinny i obecność ojca powinna być obowiązkowa, bo zapewnia kobiecie poczucie bezpieczeństwa i nie jest ona osamotniona w starciu z tzw. „służbą zdrowia”.

Imię i niektóre okoliczności zmieniłem, tak aby niemożliwa była identyfikacja tej sprawy, a dla jasności mogę jedynie stwierdzić, że przypadek ten nie zdarzył się w Kołobrzegu.


Adwokat Edward Stępień
www.edwardstepien.pl



O ustawie tzw. „uzdrowiskowej”.
reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama