Light rain

3°C

Kołobrzeg

16 kwietnia 2024    |    Imieniny: Julia, Erwina, Benedykt
16 kwietnia 2024    
    Imieniny: Julia, Erwina, Benedykt

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

informacje kołobrzeg, dziemba, komentarzZakończył się proces przed NSA, w którym ten mocno pochylił się nad sprawą obraźliwych wpisów w sieci. Trzeba zacząć od mocnego stuknięcia się w głowę.


Sprawę nagłośniła "Rzeczpospolita", która opublikowała środowy wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego (sygnatura akt: I OSK 1666/12). "To przełomowy wyrok, bo dotychczas namierzenie tzw. hejterów (czyli osób publikujących w sieci obraźliwe wpisy) było często niemożliwe. Administratorzy stron internetowych twierdzili bowiem, że tylko organy państwa mogą się domagać takich informacji". Nie wiem, czy bardziej wierzy w to autor tego tekstu, czy sam sąd.

Do wczoraj, procedura była prosta. Administratorzy stron internetowych opierali się dotychczas na ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Procedura była taka, że osoba zainteresowana uzyskaniem danych osoby, która obrażała ją w internecie, mogła ją uzyskać wyłącznie na drodze procedury karnej, po wcześniejszym zwolnieniu administratora z tajemnicy zawodowej. Nie jest prawdą, jak pisze "Rzeczpospolita", że danych takich może żądać policja. Musi to być podparte postanowieniem sądu lub prokuratury. Inaczej, taki dowód może zostać odrzucony jako zdobyty z naruszeniem prawa.

Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził jednak, że procedura powinna odbywać się na podstawie ustawy o ochronie danych osobowych, co oznacza, że administrator powinien wydać takie dane każdej osobie, która uprawdopodobni naruszenie swojego interesu prawnego. Słabo uzdolnionemu prawnikowi zajmie to 5 minut. To oznacza, że administratorzy portali nie będą robili nic innego, jak wyszukiwali tysiące danych, na każde żądanie osoby prawnej lub fizycznej. Jedno z ostatnich żądań Prokuratury Rejonowej obejmowało ponad 100 adresów IP, a jego realizacja kosztowała nas ponad 4 godziny pracy. A co, jeśli ktoś wybierze sobie 1000 komentarzy z ostatnich kilku lat i wykaże, że naruszyły one jego uczucia religijne? Kto odważy się odmówić realizacji takiego żądania i zaryzykować proces sądowy? Tylko w tym roku do naszej redakcji skierowano 16 takich żądań, ale pomimo wskazań, żadne nie trafiło do prokuratury. Teraz będzie można to mnożyć w nieskończoność.

Oczywiście, sąd kosztami obciążył przedsiębiorców, bo przecież oni zarabiają "krocie" na prowadzeniu portali. Sąd powinien zacząć od stuknięcia się w głowę. Powodem mojej krytyki jest fakt, że sam adres IP często nie wystarcza do ujawnienia osoby, która dopuściła się pomówienia w internecie. Potrzeba danych dodatkowych, które przekazuje się operatorowi internetowemu, dzięki czemu ustala on, kto w danym momencie był dysponentem połączenia. Po drugie, administrator portalu nie zbiera danych bezpośrednio identyfikujących potencjalnego hejtera. Trzeba z tym iść do sądu. Problem w tym, czego NSA nie wziął pod uwagę, że samo posiadanie adresu IP nie jest żadnym dowodem. Nawet powiązanie go z konkretną osobą, o niczym nie świadczy, czego dowodzi wyrok Sądu Rejonowego w Kołobrzegu z oskarżenia prywatnego posła Marka Hoka (dowiedz się więcej: przeczytaj). Ale nie tym przecież sąd się zajmował, nie to było przedmiotem postępowania. Po trzecie, sąd kompletnie nie uwzględnił kwestii związanej z faktem, że już teraz coraz więcej osób posługuje się połączeniami, których nie można przyporządkować konkretnym osobom. Dynamiczne adresy IP, hejterzy łączący się z takich krajów jak Rosja, albo Chiny, są nieuchwytni dla polskiej policji czy sądów. Sądy proszą o wskazanie sprawcy, a sprawca ten jest nieznany. Sam ostatnio zostałem pomówiony przez jakiegoś przygłupa, który za pomocą takiej karty oskarżał mnie do woli w nocy z terenu Miejskiej Energetyki Cieplnej lub okolic. I co z tego, że miałem adres IP? Nic. Widać NSA tego nie wie, bo się tym nie zajmuje. Co więcej, zalecam po tym wyroku wszystkim nieświadomym zagrożeń czyhających w sieci, aby swoje bezprzewodowe sieci bezwzględnie zabezpieczyli. Wielu z nas używa połączeń bez zabezpieczenia. Hejterzy tylko na to czekają. Ja myślicie, kto będzie miał problemy? Kolejna kanonada to miejskie (urzędowe) strefy bezprzewodowego internetu. Wystarczy pójść, popisać na kolegę czy koleżankę, a potem żądać danych z portalu. Zapowiada się interesująco. Ciekawe kogo oskarżać: dyrektora parku, burmistrza lub wójta?

Oczywiście, będzie można odmówić dostępu do takich danych, wówczas osoba czująca się pomówioną złoży wniosek do Generalnego Inspektora Danych Osobowych. Ten wniosek rozpatrzy i nakaże, albo i nie, wydanie danych. Portal będzie mógł od tej decyzji odwołać się do sądu. Kto będzie się w to bawił? Większość dane wyda. Ale jest kolejny haczyk. Co będzie, gdy osoba, której dane ujawnimy, stwierdzi, że ten, kto te dane dostał, nie był do tego uprawniony, skieruje sprawę do sądu i wygra? Tak czy owak winny będzie właściciel portalu, bo przecież nawet podpieranie się decyzjami GIODO nic nie daje - sąd nie musi się z nimi zgodzić. Żeby było śmieszniej - spraw z tytułu naruszenie dóbr osobistych nie rozpatruje sąd administracyjny i  na jego barki problem ten nie spadnie...

W ogóle muszę stwierdzić, że jestem coraz bardziej przerażony twórczością Naczelnego Sądu Administracyjnego. Sąd ten powołany w okresie pełnego socjalizmu, ostał się w nowej konstytucji, a ostatnio swoimi wyrokami paraliżuje wręcz polski system prawny. Wydawać by się mogło, że sędziowie trzeźwo spojrzą na rzeczywistość, gdy tymczasem coraz częściej takimi wyrokami jak komornik kontra skarbówka (poszło o podatek od czegoś, co nie jest w dyspozycji komornika) czy chociażby umowy dożywocia i podatek od tego należy, tworzą precedensy, przy których ludzie pukają się w głowy.

W sprawie hejterów, jeśli już sąd chciał uszczęśliwić wszystkich, wystarczyło, aby uznał, że adres IP nie stanowi danych osobowych i może być integralnie ujawniony przy komentarzach lub kontach użytkowników. W taki sposób każdy, kto ma interes prawny, mógłby go dochodzić niezależnie od operatorów i administratorów. Mało tego, komentatorzy musieliby mieć świadomość odpowiedzialności za swoje słowa bezpośrednio przed wszystkimi użytkownikami. Sąd jednak wywinął hełm na drugą stronę i jest z siebie dumny! Zdaniem Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych, administratorzy danych muszą podchodzić do adresu IP z dużą ostrożnością i traktować go jako potencjalne dane osobowe. Za dane osobowe uważa się wszelkie informacje dotyczące osoby fizycznej lub wszelkie informacje możliwe do zidentyfikowania tej osoby.

Jak zwykle więc w naszym kraju, sądy zamiast ułatwiać nam życie, komplikują je jeszcze bardziej. Stawiam talary przeciw orzechom, że większość portali usunie ze swoich baz danych właściwości oprogramowania odpowiedzialnego za zapisywanie i dostęp do adresów IP. Jeśli bowiem po środowym wyroku ruszy lawina żądań nudzących się w wakacje obywateli, to będzie to najłatwiejsze rozwiązanie dla niejednego administratora. W ten sposób dopiero hejterzy będą mogli podziękować za uczynienie ich bezkarnymi w sieci. I dlatego, uważam, że sąd powinien puknąć się w głowę, a politycy zmienić wreszcie prawo, choć ma ono swoich obrońców: tych, którzy są za tak zwaną wolnością słowa - anonimowego. Zmian więc wielkich nie będzie, a reszta, tak myślę, zostanie po staremu. A szkoda.

Robert Dziemba

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama