Radny Dariusz Zawadzki, w swoim cotygodniowym felietonie, poruszył ważną, z punktu widzenia uzdrowiska, sprawę zagospodarowania kortów tenisowych (przeczytaj). Ujawnił opinii publicznej, że prezydent skierowała pod obrady kolejnej sesji Rady Miasta Kołobrzeg projekt uchwały ws. ustalenia planu zagospodarowania przestrzennego dla kortów. Ktoś mógłby zapytać, co tam jest nowego do ustalenia, skoro korty jakie są, każdy widzi. Ano pani prezydent i jej ludzie wpadli na szatański pomysł, żeby teren kortów „ubogacić” gospodarczo.
Kołobrzeskie korty położone są w samym centrum strefy ochrony uzdrowiskowej „A”, jako element składowy zabytkowego Parku Nadmorskiego, a więc są „urządzeniem lecznictwa uzdrowiskowego”. Co do zasady, powinien na nich panować spokój, wręcz wskazana jest względna cisza. Kort to również rodzaj obiektu sportowego, przeznaczony do uprawienia tenisa ziemnego i szeroko pojętej rekreacji prozdrowotnej. Dobrze zorganizowane stadiony tenisowe wyposażone są również w nieuciążliwe funkcje towarzyszące, takie jak gastronomia. Tak też został zaprojektowany i wybudowany kołobrzeski obiekt – kilka kortów ziemnych odkrytych, zadaszonych i budynek klubowy, z funkcją niewielkiej gastronomii, takiej, która ma nie przeszkadzać w uprawianiu tej szlachetnej dyscypliny. U nas zmieniło się to, w momencie, gdy centralnie, pomiędzy kortami posadowiony zostało duży lokal gastronomiczny, z wyszynkiem. W mojej ocenie, niezgodnie z obowiązującym planem zagospodarowania, który nie dopuszcza lokalizowania nie tylko zabudowy stałej w tym miejscu, ale nawet tej tymczasowej na 180 dni. Bo zapis w miejscowym planie brzmi następująco: „możliwość lokalizacji obiektów tymczasowych, w tym przykryć namiotowych w przypadku imprez kulturalnych i sportowych”. Mówiąc wprost, gdy na kortach są zawody, to organizator może postawić obiekt tymczasowy, do obsługi tych imprez. I tak przez wiele lat było. Do czasu. Jestem jednym z niewielu radnych, który otwartym tekstem mówi o tym, że to jest rażąca nieprawidłowość.
Po cóż więc pani prezydent chce zmienić ten plan? Wyjaśnia to radny Zawadzki w swoim felietonie: „Generalnie chodzi o dwie sprawy, mianowicie o zmianę powierzchni biologicznie czynnej z 0 procent do 5 procent oraz o zalegalizowanie obiektu gastronomicznego”. Pierwsza uwaga jest taka, że w obecnym planie zagospodarowania nie ma żadnych zapisów o 0 proc. powierzchni biologicznie czynnej, jest za to obowiązek utrzymania zieleni (żeby nikt nie pomyślał, że są w tym zakresie jakieś nieprawidłowości). Druga z kolei potwierdza to, co wszyscy wiedzą, a urząd i siły lobbystów chcą ten temat przyklepać. Celem jest „legalizacja” obiektu gastronomicznego. „Legalizacja”!
Pani prezydent i jej ludzie idą dalej. Chcą, żeby w tym miejscu nie tylko „zalegalizować” knajpę, ale umożliwić budowę obiektu dwukondygnacyjnego, o funkcji handlowo - gastronomicznej, z powierzchnią użytkowania do 400 m2, czyli sklep, jak to napisał Zawadzki – „handel chińskimi pamiątkami i innymi drobiazgami”. A ja dodam inne znane określenie: bazar. Na kortach. Czy tego chcemy na tym obiekcie sportowym? Proszę sobie wyobrazić kompleks boisk piłkarskich za Halą Milenium, a na trawiastym boisku pomiędzy euroboiskiem a stadionem – bazar i knajpa. Tak ma to wyglądać? Komu na tym zależy? Dla mnie to psucie tego miejsca. Nie dość, że kort, w zabytkowym parku i centrum uzdrowiska, to na dodatek targowisko i tłumy przewalające się przez to miejsce. Nie taki jest cel funkcjonowania kortów tenisowych. Rządzący tym miastem tego nie rozumieją, albo udają, że nie rozumieją. Wnioski proszę wyciągnąć samemu.
Odrębnym zagadnieniem jest to, czy pani prezydent postępuje zgodnie z prawem? W mojej ocenie nie. Bo Rada Miasta Kołobrzeg nie uruchomiła procedury planistycznej dla tej nieruchomości. Dwa lata temu rządzący już raz przypuścili atak na korty i uchwalili, że na kortach ma być bazar. Wówczas ten konkretny paragraf uchwały uchylił wojewoda w trybie nadzoru, bo dopatrzył się, że zaplanowano tam – uwaga! – 0% terenów biologicznie czynnych. Ale procedura planistyczna zakończyła się. Kończy ją uchwała rady miasta. Żeby do niej wrócić, trzeba uruchomić ją na nowo, a to nie miało miejsca. Uznano w urzędzie (ciekawe kto?), że można cofnąć się tylko do tej działki i jeszcze raz uchwalić dla niej nowe przeznaczenie, czyli korty z bazarem. Odrębną uchwałą. Tak nie można.
Wczoraj w gabinecie prezydent Mieczkowskiej odbyło się spotkanie przedstawicieli klubów radnych z kierownictwem urzędu miasta. Spotkanie dotyczyło problematyki Pałacu Zdrojowego (o tym kiedy indziej). Po spotkaniu, w towarzystwie radnych Artura Dąbkowskiego, Bartosza Bieńkowskiego i Krzysztofa Plewko, wdałem się w dyskusję z naczelniczką Wydziału Urbanistyki i Architektury, właśnie na temat tej uchwały planistycznej dla kortów. Postawiłem sprawę jasno: naruszacie procedurę planistyczną, nie zostawimy tego tematu tak sobie. Pani naczelnik podjęła próbę przekonania nas, że wszystko jest w porządku, ale miała też świadomość, że jesteśmy gotowi przekazać sprawę do organu nadzoru. Na tę wymianę zdań naszła Ewa Pełechata – wiceprezydent ds. gospodarczych, która włączyła się do rozmowy. Mówię jej – „Ewa, ten projekt uchwały to naruszenie procedury planistycznej”. „Monika też nam to mówiła” – odpowiada z rozbrajającą szczerością wiceprezydent. „Monika”, o której mowa, to naczelnik Wydziału Urbanistyki i Architektury Urzędu Miasta. Nasz wzrok się skrzyżował. Wie, o czym mówi. Szkoda tylko, że musi bronić złych pomysłów ludzi, którzy nie chcą korzystać z jej fachowej wiedzy. Nie ona jedna w tym urzędzie.
Jacek Woźniak
Mądrości Woźniaka: „Monika też nam to mówiła”...

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.