„Nie mamy po prostu wyjścia” – mówiła dziennikarzom wiceprezydentka Kołobrzegu ds. gospodarczych po tym, jak na światło dzienne wyszło, że prezydent miasta złożyła w październiku do Starostwa Powiatowego w Kołobrzegu wniosek o wycięcie 97 drzew (m.in. 78 lip drobnolistnych, w pięknej, historycznej alei). Dziś już wiemy, że to były bujdy na resorach. Nie dość, że mieli wyjście, to wczoraj, na konferencji prasowej starosty, wicestarosty i eksperta od drzew dowiedzieliśmy się, że „wyrażenie zgody przez Starostwo Powiatowe w Kołobrzegu na wycinkę wszystkich drzew należy ocenić jako tożsame z wyrażeniem zgody na dewastację środowiska przyrodniczego (…)”. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że dokumentacja projektowa całkowicie pomijała wartościowe komponenty środowiska przyrodniczego, a wniosek złożony przez prezydenta pozbawiony jest uzasadnienia merytorycznego. Naczelniczka Wydziału Ochrony Środowiska zapowiedziała, że nie będzie zgody na wycięcie choćby jednego drzewa z alei lip drobnolistnych, a ekspert dołożył do pieca, podkreślając unikatowy wręcz charakter zieleni. I można byłoby przejść do porządku dziennego nad tą sprawą, gdyby nie istotna, z punktu widzenia samorządu, ale też funkcjonowania urzędu, wyjątkowa nonszalancja w argumentowaniu konieczności wycięcia tych drzew – „Nie mamy wyjścia (…)”.
Odrębnym zagadnieniem jest kwestia jakości dokumentacji projektowej. Nie pierwszy raz pojawiają się wątpliwości co do jakości dokumentacji projektowych, przygotowywanych na zlecenie miasta, w tym zarzuty robienia ich „zza biurka”, ale w tej sprawie doszło już do klasycznego przegięcia, jeżeli nie zaniedbania. Tylko, czy aby ze strony projektanta? Zresztą, projektant milczy jak zaklęty, a ja mam przeczucie, że na pewnym etapie nie milczał. I pewnie ma na to podkładkę. Spojrzenie na tę kwestię może rozjaśnić inny fragment ekspertyzy przygotowanej dla starostwa: „Dla autora niniejszej ekspertyzy niejasne jest kiedy inwestor przedsięwziął wiedzę o kolizji systemów korzeniowych drzew: czy kolizja widoczna była już po otrzymaniu dokumentacji projektowej czy dopiero – jak wskazano w uzasadnieniu wniosku – w trakcie robót ziemnych. Analizując przedłożoną dokumentację projektową trudno wysnuć inny wniosek, iż kolizja drzew z planowaną inwestycją była czytelna od momentu przedłożenia dokumentacji projektowej, co tym bardziej podważa uzasadnienie wniosku na wycinkę drzew”.
Czy to oznacza, że wszyscy, i radni, i dziennikarze, i opinia publiczna, od początku byli okłamywani? Na to wychodzi, że tak. W mojej opinii było to celowe. Po pierwsze, zlekceważono na etapie przyjmowania dokumentacji projektowej widoczne (jak wskazał ekspert) zagrożenia, a gdy wykonawca wstrzymał prace, bo obawiał się konsekwencji, w najważniejszych gabinetach magistratu zaczęło się kombinowanie, jakby tu wybrnąć z tej sytuacji. Po drugie, zamiast walnąć się w pierś i przyznać, że jest problem, to wybrano najgorsze rozwiązanie – pójście w zaparte. I groźby, że możemy stracić dofinansowanie z Polskiego Ładu, w kwocie 13 mln zł. Wstyd.
Miasto Kołobrzeg to nie tylko przycupki, durne słupki, czerwony dywan, fotościanki i rzekomo „najlepsze miejsce do życia”. To również mieszkańcy, którzy mają prawo wiedzieć, dlaczego władza podejmuje złe decyzje. Ale nie dowiedzą się. Konferencji nie będzie.
Jacek Woźniak
Mądrości Woźniaka: Kto z drzewem wojuje…

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.