Spędziłem ostatnio kilka dni w Wydawnictwie Kamera, gdzie z Darkiem Jakubowskim pracowaliśmy nad trzecim numerem „Rocznika Kołobrzeskiego”, ale także dyskutowaliśmy nad drukiem nieznanej dotąd na rynku antykwarycznym mapy miasta z 1939 roku. Przychodzi Robert Gauer i mówi, że coś mi pokaże. Idę do jego pokoju, żeby zobaczyć "to coś". Myślę sobie: pewnie jakieś historyczne ujęcie, albo stara pocztówka. A może jakiś starodruk? Ale nie – to album Roberta. Nowy album. Już myślałem, że zobaczę coś z moich klimatów, a tu książka, w dodatku czarno-biała.
Gdy Robert Gauer ma opowiadać o swoich zdjęciach, jest w tym konsekwentny. Bo jego zdjęcia to niekończąca się opowieść o Kołobrzegu. I nie są to zdjęcia oczywiste, bez względu na to, czy takimi się wydają, w dodatku na pierwszy rzut oka. Tak jak jego album: książka jak książka. A kto mówił, że nie ocenia się książek po okładce? Bez znaczenia kto tak mówił – miał rację.
Albumy ze zdjęciami artystycznymi należą w Kołobrzegu do rzadkości. W ogóle, jak już pojawiają się albumy, to są to oczywiste zbiory powszednich zdjęć. Może to przesada, ale czasami coś podobnego można znaleźć w internecie, wystarczy wejść na jakiś portal społecznościowy. Tymczasem, firma „PRO-BUD” zamówiła album na swoje 30-lecie właśnie u Roberta Gauera. I miałem okazję to dzieło poznać. Z jednej strony, zobaczyłem Kołobrzeg takim, jakim widzi go artysta, ale przecież nie jego, a swoimi oczami widziałem nasze wspólne miasto. I w tym właśnie jest przewaga artysty, że odkrywa przed odbiorcą rzeczy zakryte, których na co dzień nie widzimy, bo nie mamy czasu, bądź zwyczajnie nam się nie chce. Rolą artysty jest nie tylko zatrzymanie w kadrze elementu rzeczywistości, ale rolą artysty jest też potem skomponowanie dzieła. Tu mamy do czynienia z uzupełniającymi się obrazoświatami, ale nie sprowadzającymi Kołobrzeg do wspólnego mianownika latarni, katedry czy Pomnika Zaślubin, jak to w zwyczaju się dzieje. Sprowadzanie do wspólnego mianownika to działanie matematyczne, a artysta nie komplikuje życia, jego wizje nie są złożone czy specjalnie wysublimowane. Artysta dzieli się z odbiorcami niczym legendarny simplicssimus homunculus prozą życia, czytaną, powtarzaną, wyobrażaną, czy jak to dzisiaj się mówi - multiplikowaną.
Album to dyptyk, skomponowany obrazami równoległymi. Robert Gauer bawi się tu fotograficzną antytezą, oksymoronem, kopiuje naturę w geometrycznych kształtach architektury, pokazując nieoczywisty wymiar miasta. I gdy już odbiorca oglądający zawartość albumu uważa, że dokonał dekryptażu fotografa, że poczuł Kołobrzeg takim, jakim on go widział, okazuje się, że to nie takie proste...
A Robert Gauer patrzy na mnie, jak przerzucam kolejne karty i natrafiam na zdjęcie ulicy Katedralnej w kierunku północnym, z katedrą ukrytą za szybą samochodu w deszczu. I gdy wszystko zamyka się nie w jednej, ale w tylu kropach, że trudno je zliczyć, artysta stoi niczym ów Galileusz w 1663 roku i szepcze „Eppur si muove”. Tak jeden album porusza wyobraźnią, nadając symbolom naszego miasta nowe, ale i nie jakieś takie nieznane czy obce znaczenie estetyczne. O tym jednak nie można przeczytać. To trzeba zobaczyć.
PRO-BUD Robert Gauer, Wydawnictwo Kamera, Kołobrzeg 2021, wersja limitowana.
Robert Dziemba
Kołobrzeg zatrzymany w kropli wody – album Roberta Gauera

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.