Awantura o drzewa na Zdrojowej powoli przebrzmiewa, eksperci wynajęci przez starostwo pracują. Jest duże prawdopodobieństwo, że większość, jak nie wszystkie drzewa, które chciała usunąć pani prezydent, uda się uratować. Dotarła do mnie ekspertyza, na którą powoływała się wiceprezydentka od gospodarki na posiedzeniu Komisji Uzdrowiskowej Rady Miasta. Zachodziłem w głowę, naczelniczka od środowiska w starostwie również, dlaczego magistrat nie załączył jej do wniosku o wycięcie 97 drzew. Dziś już wiemy. Z niej wcale nie wynika, że te prawie sto drzew trzeba wyciąć. Wręcz przeciwnie, są tam zawarte wskazówki, jak zachować statyczność drzew. No i rzecz najważniejsza: przeanalizowano tylko 6 drzew. Nie 97, a SZEŚĆ. Zakładając, że dla pozostałych wnioski byłyby podobne, to nie dawało to żadnego, podkreślam ŻADNEGO argumentu ZA wycięciem alei lip. Nie wiem, co się dzieje w Urzędzie Miasta, że zapadają tam takie dziwne decyzje, rzekłbym lekkomyślne. Ściany mówią, że w tej kadencji urzędnicy boją się wychylać ze swoimi propozycjami, przyjmują pozycję zamkniętą, bo jak nie foch, to gniew…
Od początku zarzucałem, że inwestycja była źle przygotowana, że nie uwzględniono na etapie jej przygotowania kwestii ochrony drzewostanu. I to w ekspertyzie potwierdziło się. Znalazł się w niej wręcz zapis, że na etapie projektowania w ogóle nie uwzględniono ochrony systemu korzeniowego. Powiem więcej, na etapie przygotowania inwestycji pani prezydent w ogóle nie posiadała ekspertyzy uwzględniającej propozycji działań, mających na celu ochronę drzewostanu alei lip. Nie wyznaczono i nie prowadzono stałego nadzoru dendrologicznego, co jest błędem w sztuce. Pewnego dnia w magistracie zapadła decyzja: „dobra, tniemy” i wysmarowano wniosek o zgodę do starostwa. Okoliczności tylko potwierdzają, że chciano to zrobić w tajemnicy przed opinią publiczną i radnymi. Na zarzut Urzędu Miasta, że przecież ekspertyzę mamy, odpowiadam: tak, macie, ale nie na temat, a na dodatek sporządzoną… w październiku 2022 r., czyli kilka miesięcy po uruchomieniu prac budowlanych. Myślę, że podobne błędy popełniono przy przygotowaniu przebudowy ul. Armii Krajowej. Postępowanie starostwa dotyczące uszkodzenia drzew rozwieje wszystkie wątpliwości.
Dobiegają końca prace związane z budową trzeciego odcinka promenady. Ogólnie wygląda to całkiem zgrabnie, mieszkańcy zgłaszają post fatum swoje uwagi. A to białe leżaki są odwrócone tyłem do słońca. I mają rację. Zazwyczaj takie kwiatki wychodzą, gdy projektant nie zauważy ruchu słońca. A to maszty z żaglami niepotrzebne, z czym osobiście zgadzam się, bo nie wierzę, że to będzie trwała instalacja, a pierwszy huragan to zweryfikuje. A to, że piasek przewali się przez wydmę i znów zasypie promenadę, co jest prawdopodobne, ale da się z tym żyć.
Dał mi jednak do myślenia jeden z kołobrzeskich społeczników, który miał odwagę zauważyć defekty wykonania promenady i jeszcze większą odwagę, że napisał o tym otwartym tekstem na Fejsbuku (wpis poniżej, imię i nazwisko zasłoniłem, bo stałby się celem farmy trolli, o której mówili redaktorzy Dziemba i Rybczyński, w cotygodniowym podsumowaniu). Na tyle zainteresował mnie ten temat, że nie omieszkam przyjrzeć się odbiorowi. Urzędnicy o tych defektach wiedzą.
Jacek Woźniak
Mądrości Woźniaka: Szpilka w inwestycje

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.