Overcast Clouds

2°C

Kołobrzeg

3 grudnia 2023    |    Imieniny: Franciszek, Hilary, Ksawery
3 grudnia 2023    
    Imieniny: Franciszek, Hilary, Ksawery

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

Mądrości Woźniaka: Brzeska story - suplement

W środę na portalu Miastokolobrzeg.pl ukazała się obszerna analiza przypadku batalii właściciela działki położonej przy ul. Brzeskiej, z urzędową biurokracją (przeczytaj). Wynika z niej, że w zasadzie nic nie zostało tam zrobione dobrze. I to od samego początku. Trudno nie odnieść wrażenia, że biurokratyczna machina kołobrzeskiego magistratu czuje się dobrze. A nie powinna. Nie będę drążył tematu budowy sześciokondygnacyjnego budynku, bo wyczerpująco zrobił to red. R. Dziemba. Ujawnił materiały, których nie znałem, być może dlatego, że ten temat nigdy na poziomie Rady Miasta nie stanął, a właściciel nieruchomości nie zaprzątał radnym głowy swoimi problemami. Musiało jednak „coś” się wydarzyć, skoro starosteckie wiewiórki uprzejmie donoszą, że w tej sprawie interweniowała na Placu Ratuszowym osobiście pani prezydent. Przyspieszyła też gwałtownie procedurę planistyczną i wyłożyła projekt planu przestrzennego, by tym ruchem zablokować możliwość wydania pozwolenia na budowę. To kiedyś może być uznane jako działanie na szkodę przedsiębiorcy, gdyby sprawa trafiła do wydziału cywilnego sądu. Zamieszanie, które powstało, wzbudziło innych właścicieli nieruchomości przy ul. Brzeskiej. Oto kolejna historia zderzenia przedsiębiorcy z biurokratycznym betonem, który dotychczas nie ujrzał światła dziennego.

Prawie dwadzieścia lat temu miasto sprzedało przy ul. Brzeskiej trzy działki. Obowiązujący dla nich plan przestrzenny przewidywał podobne funkcje, ogólnie związaną z obsługą plaży, usługami handlu i jakąś gastronomią. Ta, o której będzie teraz, leży w strefie „A” ochrony uzdrowiskowej, dlatego niedopuszczalne jest tam lokalizowanie zabudowy mieszkaniowej. Ale każda inna – proszę bardzo. Na załączonej poniżej mapce teren ten oznaczony jest symbolem 1U. W chwili sprzedaży tej działki nikt nabywcy nie powiedział, że przez działkę, którą dopiero co kupił, przebiega kolektor deszczowy (na załączonym rysunku oznaczony kolorem błękitnym). Od lat właściciel nieruchomości zabiega o to, żeby gmina przełożyła rurę, ba, nawet z jego udziałem kosztowym. Ale te apele trafiają jak grochem o ścianę. W końcu przedsiębiorca się zeźlił i skierował do sądu sprawę przeciwko gminie, żeby ta, na własny koszt przełożyła kolektor, gdyż uniemożliwia mu on optymalne zagospodarowanie nieruchomości. Gdy już proces dobiegał do końca, z dużym prawdopodobieństwem sukcesu, urzędnicy wpadli na świetny pomysł, żeby wytoczyć przedsiębiorcy powództwo o ustanowienie odpłatnej służebności. I zawnioskowali przy tej pierwszej sprawie o zawieszenie postępowania sądowego, do zakończenia drugiej sprawy sądowej. Sąd przychylił się. Sprawa skończyła się dla gminy korzystnie, sąd uznał służebność i określił jej wysokość na bodajże 60 tys. zł rocznie. Właściciel nie pogodził się w tym wyrokiem, bo nie tyle chodziło mu o kasę, ale o to, żeby miasto zabrało rurę z jego działki lub chociaż tak ją przełożyło, żeby mógł poważnie myśleć o jakiejś zabudowie kubaturowej. Na rurce się nie da. Sprawa jest w apelacji.

Gdy pani Anna wyłożyła projekt planu, właścicielowi nieruchomości odpłynęła krew z twarzy. Powodem zasłabnięcia była nieprzekraczalna linia zabudowy (na rysunku to taka cienka linia z trójkącikami). Zarówno jej układ, jak i przebieg kolektora pokazują, że jedyne co pan inwestor może tam posadowić to namiot harcerski ze śledziami. I błaga nas radnych teraz przedsiębiorca, żeby nie głosować nad tym planem, bo to na lata zablokuje mu możliwość zrobienie czegokolwiek na jego działce.

Nie wiem, dlaczego właściciel nieruchomości nie przyszedł z tym do nas wcześniej. Może liczył, że jednak z miastem się dogada i rurę przełożą? Może też jest ofiarą doktryny „albo grasz z nami, albo będziesz miał w tym mieście pod górę”? Nie pytałem. Ale dziś już trzeba o to pytać. Dlaczego miasto wodzi człowieka za nos tyle lat? Tak ciężko przyznać się do błędu, że sprzedało się działkę z ukrytą „wadą”? A nawet gdyby, to przecież oczywistym wydaje się być, że „sorry kolego, nie zauważyliśmy rury, ale przełożymy ją za rok lub dwa, OK”? Tak chyba byłoby uczciwie, nieprawdaż pani prezydent?

Dziś Anna Mieczkowska jawi się jako obrończyni wydmy przed betonozą. Ciekawe, jak zamierza przekonać radnych, żeby poparli uchwałę w sprawie planu zagospodarowania przestrzennego w tej formie, w momencie, gdy posiedli oni wiedzę o „problemach” ul. Brzeskiej? Bo mnie na razie nie przekonała.

Jacek Woźniak


reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama