Po raz kolejny, gdy odbywa się przetarg na schronisko, towarzyszą mu prawne przepychanki, oskarżenia i pomówienia.
Doszliśmy do totalnie faryzejskiej sytuacji, w której społecznicy przerzucają się chwałą, kto bardziej kocha zwierzęta, kto lepiej o nie dba i odwrotnie, kto je bardziej krzywdzi i dlaczego. Osiągnęliśmy stan paranoi, gdy ludzie którzy oficjalnie kochają zwierzęta, zamiast je kochać i im pomagać, zajmują się opowiadaniem moim zdaniem głupot i farmazonów, aby tylko pokazać publiczności w postaci mieszkańców, że naszym milusińskim dzieje się krzywda.
Każdy, kto wypowiada się inaczej, niż myślą i czują miłośnicy zwierząt, jest zły, niekompetentny i nie kocha zwierząt. To nieprawda. Sam nie poczuwam się do przynależności do takiej grupy, bowiem choć ma dwa koty, w tym jednego niepełnosprawnego, to moja prywatna sprawa. Mam też dużo zdrowego rozsądku. Przesłuchałem ostatniej konferencji w sprawie schroniska. Nie przekonał mnie ani jeden argument, który tam padł, łącznie z panem, który płakał, gdy opowiadał jak kocha zwierzęta. W mijającym roku byliśmy alarmowani kilkukrotnie, że w schronisku dzieje się źle. Ani jeden zarzut się nie potwierdził. Teraz sprawę prowadzi prokuratura, ale na spotkaniu z dziennikarzami nie usłyszeliśmy nic nowego. Na tym jednak nie koniec.
Gdy zastępca prezydenta - Jacek Woźniak, w naszej audycji powiedział coś jak najbardziej prawdziwego, że schronisko to nie Sheraton, że to nie pięciogwiazdkowy hotel, to po prostu miejsce, w którym przebywają porzucone i często skrzywdzone przez ludzi zwierzęta i tak jest w całej Polsce. Nikt nie broni fundacjom i stowarzyszeniom prowadzić schronisk w standardzie 7-gwiazdkowym, łącznie z psim SPA. To wolny kraj, przynajmniej jeszcze i można takie marzenia spełniać. Ale nie można narzucać innym swoim poglądów, wydumanych zasad i praw, które nie są nigdzie legalnie ukonstytuowane. Pod płaszczykiem krzywdy zwierząt, w tym kraju można zrobić niejeden przewrót i jestem zdziwiony, że właśnie na naszych oczach taki trwa. W oparach absurdu, bez jakichkolwiek dowodów i z bywa, fałszywymi zarzutami, idzie się ze sztandarami robienia dobrze czworonogom. Od tej wrzawy, zwierzętom w schronisku nie zrobiło się lepiej. Szkoda, że gdy mówimy o pomocy osobom bezdomnym, chorym i opuszczonym, wtedy mało kto zostaje, zostają urzędnicy i strażnicy miejscy. Zwierzęta wzruszają bardziej. Nie powiedzą, jak jest naprawdę.
Robert Dziemba
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.