Clear Sky

8°C

Kołobrzeg

29 marca 2024    |    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy
29 marca 2024    
    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

reklama

Kołobrzeg stolicą ucieczek z PRL (2)Kołobrzeg stolicą ucieczek w PRL (7)... 19 lipca 1972 roku rybacy z kutrów KOŁ-92 i KOŁ-94 zatrzymali na wodach międzynarodowych ponton napędzany silnikiem przyczepnym, na którym przebywało trzech młodych mieszkańców Śląska płynących w stronę Bornholmu.


Rybacy twierdzili, że było to w odległości 14 mil morskich od brzegu, natomiast uciekinierzy zeznali, że przez trzy godziny przepłynęli około sześćdziesiąt kilometrów, tj. ponad 30 mil morskich. W tym czasie pas wód terytorialnych wynosił 3 mile morskie, a pas wód przyległych dalsze 3. W odległości 6 mil morskich od brzegu były wody międzynarodowe (morze pełne), na których nie sięgała jurysdykcja państwa. Jedynym wyjątkiem była sytuacja, gdy pościg za jednostką pływającą rozpocznie się na wodach terytorialnych lub w pasie przyległym i wówczas może być kontynuowany na morzu pełnym (art. 23 §1 obowiązującej wówczas konwencji o morzu pełnym sporządzonej w Genewie dnia 29 kwietnia 1952 roku). Zgodnie z art. 23 §4 tejże konwencji prawo pościgu mogą wykonywać jedynie okręty wojenne lub samoloty wojskowe lub inne statki lub samoloty pozostające w służbie państwowej i specjalnie upoważnione do tego celu. Rybacy do takiego pościgu nie byli upoważnieni, a nadto w sposób oczywisty nie rozpoczął się on na morzu terytorialnym bądź też w morskim pasie przyległym.

Ponieważ pościgu nie było to zatrzymanie pontonu było działaniem bezprawnym. Jednakże jak łatwo się domyślić na ławie oskarżonych zasiedli uciekinierzy, natomiast rybacy, którzy złamali prawo byli świadkami.  

W czasie śledztwa 27-letni Stanisław Gumienny przyznał, że decyzję o ucieczce podjął w 1970 roku. Spotkały go niepowodzenia, gdyż rozstał się z żoną i musiał mieszkać w hotelu robotniczym w Zabrzu. Miał stałą pracę, ale wynagrodzenie pozwalało mu na zaspokojenie tylko podstawowych potrzeb, a o własnym mieszkaniu mógł jedynie pomarzyć. Doszedł do wniosku, że ucieczka przez Czechosłowację jest zbyt niebezpieczna, a poza tym nie chciał znaleźć się w Niemczech, gdyż niezbyt lubił ten naród i nie znał języka. Z mapy wynikało, że najbliżej jest Bornholm, a najłatwiej przedostać się na tę wyspę z Kołobrzegu.

Wiosną 1971 roku kupił bardzo porządny czteroosobowy ponton marki Gryf i zaczął poszukiwać załogi. W pierwszej kolejności do ucieczki przekonał młodszego, bo 20-letniego brata Jana, a później kolegę z pracy 22-letniego Józefa Mikę. Cała trójka złożyła się na kupno silnika zaburtowego marki Moskwa o mocy 10,5 km oraz kompasów, wioseł, kapoków i innego niezbędnego wyposażenia. Wiosną 1972 roku na jednym ze stawów testowali łódź i docierali silnik. Z wyliczeń wynikało, że ponton może osiągnąć szybkość do 40 km/h.

W czerwcu 1972 roku Stanisław Gumienny przyjechał do Kołobrzegu, aby dokonać rekonesansu. Piechotą przeszedł od Kołobrzegu do Dźwirzyna i z powrotem. Zauważył, że radary WOP są w Kołobrzegu i w Dźwirzynie i dlatego uznał, że wyruszyć w morze najlepiej jest z plaży pośrodku tych dwóch radarów, tj. z Grzybowa. 14 lipca 1972 roku trójka uciekinierów uznała, że przygotowania są zakończone i postanowili wyruszyć do Kołobrzegu. Już na starcie pojawiła się typowa dla tamtego okresu przeszkoda. Kolejarze odmówili przyjęcia przesyłki zwiniętego pontonu i silnika, bo pakunek był zbyt duży. Stanisławowi Gumiennemu udało się nadać bagaż na stacji w Tarnowskich Górach, ale postawiono warunek, że na stacji przesiadkowej w Poznaniu nadawca bagażu sam go przeniesie do drugiego pociągu. Stanisław zgodził się, bo jak wtedy mówiono – z koleją to nikt nie wygra.

Z Kołobrzegu wszyscy pieszo udali się do Grzybowa korzystając z ręcznego wózka do przewozu bagażu, który wykonali specjalnie w tym celu. Na obozowisko wybrali ustronne miejsce po lewej stronie szosy w lesie za Grzybowem. Był to teren bagnisty porośnięty gęstymi zaroślami i z dala od ścieżek. Uciekinierzy rozłożyli namiot i postanowili, że poczekają na lepszą pogodę, gdyż wiał silny wiatr i była wysoka fala. Po trzech dniach morze uspokoiło się i w nocy z 18 na 19 lipca przenieśli cały sprzęt na plażą w Grzybowie. Po napompowaniu pontonu i doczepieniu silnika okazało się, że „Moskwa” nie chce odpalić. Wspólnymi siłami naprawili usterkę i wyruszyli o godz. 1.30 na Bornholm kierując się na północ z dwustopniowym odchyleniem na zachód. Po trzech godzinach zobaczyli dwa kutry rybackie KOŁ-92 i KOŁ-94. Kuter KOŁ-92 kierowany był przez szypra Juliana Trzopa z załogą Józefem Drozdowskim i Zygmuntem Kubalskim, natomiast szyper Władysław Kaliciński i jego załoga Jan Polanowski, Stefan Milinkiewicz i Henryk Szymański płynęli na KOŁ-94. Obaj szyprowie, gdy zobaczyli uciekinierów, podjęli decyzję o przerwaniu połowów i ruszyli w stronę pontonu. Kutry rozwijały znacznie większą szybkość i po kilkunastu minutach znaleźli się w jego pobliżu. Początkowo uciekinierzy nie zamierzali zastosować się do wezwań o zatrzymanie się i płynęli swoim kursem. Dopiero, gdy rybacy zaczęli do nich strzelać z rakietnicy zatrzymali silnik. Jeden z szyprów powiadomił przez radio dyspozytora „Barki”, który informację o uciekinierach przekazał wopistom. Na miejsce przypłynęła jednostka WOP, która zabrała na pokład braci Gumiennych i Mikę oraz cały ich sprzęt.

Prokurator z Koszalina Mieczysław Piłat (późniejszy szef Prokuratury Wojewódzkiej w Słupsku) zastosował wobec całej trójki areszt tymczasowy, a akt oskarżenia skierował do Sądu Powiatowego w Kołobrzegu. Zarzucił im nielegalne przekroczenie granicy, ale także, że wbrew przepisom przewieźli przez granicę swoje dowody osobiste i książeczki wojskowe, a nadto dewizy w ilości 5 dolarów USA, co stanowiło przestępstwo karno-skarbowe. 9 listopada 1972 roku w Sądzie Powiatowym w Kołobrzegu (mieścił się on wówczas w budynku, gdzie jest teraz Policja) odbyła się rozprawa, której przewodniczył prezes Zenon Garstka, a oskarżał prokurator Bolesław Chylak (późniejszy I sekretarz Komitetu Miejskiego PZPR). Oskarżeni nie mieli obrońców. Przyznali się do ucieczki wyjaśniając, że zdecydowali się na to z powodów ekonomicznych i liczyli, że w Danii będzie im się żyło lepiej. Odnośnie dowodów i książeczek wojskowych twierdzili, że dokumenty mieli przy sobie, nie mogli ich wyrzucić, a pozostawić nie było gdzie. W końcowych wnioskach prokurator zażądał, aby Stanisławowi Gumiennemu wymierzyć karę 3 lat pozbawienia wolności, a jego towarzyszom po 2 lata, natomiast oskarżeni prosili o łagodny wyrok. Sąd wydał wyroki łączne i Stanisława Gumiennego skazał na 2 lata i 2 miesiące pozbawienia wolności, a pozostali dostali kary po roku i 2 miesiącach. Na uwagę zasługuje część uzasadnienia wyroku, w którym prezes Garstka napisał:
Oskarżeni w kraju znajdowali się w dobrych warunkach materialnych, ponieważ posiadali wyuczone zawody i każdy z nich miał możliwość zarobku w granicach od 3.000 zł do 4.000 zł (…). W tej sytuacji zdaniem Sądu oskarżeni dokonując ucieczki z kraju zamierzali poza granicami kraju szkalować naród polski i ustrój Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Stąd też represja karna wymierzona oskarżonym za przypisany im czyn musi być odpowiednio surowa”.

Powyższy cytat jest tak jednoznaczny, że nie ma potrzeby dodatkowego komentarza, ale dla porządku należy przypomnieć, że w latach 70-tych za jednego dolara USA płacono około 200 złotych. Miesięczne polskie zarobki to w przeliczeniu 15-20 dolarów USA. W tym czasie wynagrodzenie na tzw. Zachodzie  to około 5 dolarów za jedną godzinę pracy. Robotnik w Danii w ciągu trzech godzin zarabiał tyle samo co polski przez cały miesiąc. Ci wszyscy, którzy twierdzą, że za komuny było lepiej zapomnieli o rzeczywistych realiach.

Po tej krótkiej dygresji należy stwierdzić, że oskarżeni poczuli się urażeni treścią uzasadnienia pana prezesa i złożyli rewizję od wyroku utrzymując, że nigdy nie zamierzali za granicą szkalować narodu polskiego. Sąd Wojewódzki w Koszalinie wyrokiem z 29 stycznia 1973 roku uznał zasadność rewizji i zmniejszył kary pozbawienia wolności do jednego roku i 8 miesięcy w stosunku do Stanisława Gumiennego oraz po 1 roku dla pozostałych uciekinierów uznając, że nastąpił tzw. zbieg przepisów i nie można dodatkowo karać za wywiezienie dowodów i książeczki wojskowej. Sąd Wojewódzki odnosząc się do twierdzeń Zenona Garstki uznał, że nie może ich podzielić, bowiem brak jest jakiegokolwiek dowodu, że oskarżeni dokonując ucieczki zamierzali szkalować naród i ustrój PRL.

Publikowane poniżej zdjęcia znajdują się w aktach Sądu Rejonowego w Kołobrzegu, sygn. akt Kp 438/72, a wykonał je technik sierż. Ryszard Mrotek z Bałtyckiej Brygady WOP.


Edward Stępień

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama