Clear Sky

8°C

Kołobrzeg

29 marca 2024    |    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy
29 marca 2024    
    Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

reklama

Kołobrzeg stolicą ucieczek z PRL (2)Kajakarz czy uciekinier?... Tadeusz Paluch został oskarżony o to, że dnia 7 lipca 1967 roku w godzinach nocnych wypłynął kajakiem z doczepionym motorkiem z miejscowości Ustronie Morskie Powiat Kołobrzeg, z zamiarem opuszczenia granic Polski, tj. o czyn z art. 30 pkt 1 dekretu z 23 marca 1956 roku o ochronie granic państwowych.


Podejrzany konsekwentnie nie przyznawał się do stawianych mu zarzutów. Wyjaśnił, że na stałe mieszka w Łodzi, gdzie pracuje w Wojewódzkim Związku Spółdzielni Pracy jako starszy kontroler. Do Kołobrzegu przyjechał wspólnie z kolegą Wacławem Popielem, aby spędzić urlop. Zabrali ze sobą namiot oraz kajak marki „Rekin” wyposażony w silnik. Początkowo rozbili namiot w Sianożętach i pływali kajakiem po morzu. Żołnierze WOP powiedzieli im, że nie mogą tu pływać i dlatego przenieśli się do Ustronia Morskiego, gdzie ustawili namiot. Kończył się urlop i zbliżała się pora powrotu do Łodzi. Tadeusz Paluch dowiedział się, że z dużymi bagażami tj. kajakiem, silnikiem, namiotem i innymi rzeczami, nie można było wsiąść do autobusu w Ustroniu Morskim, by dojechać do Kołobrzegu. Z tego powodu postanowił, że kajak i swoje rzeczy przewiezie drogą morską do Kołobrzegu. Tadeusz Paluch przy pomocy kolegi przeniósł kajak i inne rzeczy, w tym karnister z siedmioma litrami benzyny, na brzeg i o 4.30 wyruszył morzem do Kołobrzegu, skąd miał powrócić pociągiem do Łodzi. Początkowo płynął wzdłuż wybrzeża w odległości około 200 metrów od brzegu. Po dwudziestu minutach zgasł silnik i kajakarz głośno wzywał pomocy, ale nikt go nie słyszał. Prądy i fala zniosły go daleko od brzegu, na odległość 9,8 Mm, tj. około 17 kilometrów.

Kiedy przepływał w pobliżu statek, Paluch ponownie krzykiem wzywał pomocy i dawał znaki wiosłem, ale również i tym razem nie został zauważony. Dopiero około godziny 5 rano spotkał kutry rybackie KOŁ-67 i KOŁ-45 i prosił, ażeby pomogli mu dopłynąć do Kołobrzegu. Rybacy z KOŁ-67 zabrali go oraz kajak na kuter, a następnie przekazali go na pokład okrętu patrolowego Marynarki Wojennej. W Kołobrzegu przejęli go żołnierze WOP.

Wopiści i prokuratura nie uwierzyła w wersję podejrzanego. Wśród rzeczy znalezionych w kajaku było pismo do zakładu pracy o rezygnacji z dalszego zatrudnienia. Było więc oczywiste, że po urlopie Tadeusz Paluch miał zamiar nie wracać do pracy. Sprawdzono też jego mieszkanie w Łodzi i okazało się ono puste, bo w dniu wyjazdu do Kołobrzegu zabrał z niego wszystkie rzeczy, a część wysłał do brata w Bydgoszczy. Z mebli pozostała jedynie szafa i tapczan, które Tadeusz Paluch nakazał sąsiadce sprzedać.

Na znalezionej w kajaku mapie była wykreślona linia łącząca Ustronie Morskie z Bornholmem. Powołano biegłego nawigatora, który stwierdził, że odległości 9,8 Mm kajakarz nie mógł przebyć w czasie od 430 do 515 (tj. gdy został zatrzymany przez KOŁ-67). Kajak przy pomocy silnika i wioseł mógł poruszać się z szybkością 4-6 węzłów, a więc w ciągu 45 minut mógł przepłynąć 4,5 Mm. Podejrzany zeznał, że silnik pracował tylko 20 minut, a więc w tym czasie możliwe było przepłynięcie zaledwie 1,8 Mm. Według biegłego niemożliwe było, aby w tym czasie prądy i wiatr spowodowały przebycie tak znacznej odległości. Jedyny możliwy wniosek był taki, że podejrzany musiał wyruszyć nie o 430, ale znacznie wcześniej.

Przesłuchani w charakterze świadków członkowie załogi KOŁ-67 szyper Stanisław Kędziora i rybak Tadeusz Nadolny zeznali, że mężczyzna w kajaku przy użyciu wioseł płynął w kierunku północno-zachodnim, a więc w stronę Bornholmu, a nie Kołobrzegu. Z pozycji, na której znajdował się kajak, aby płynąć do Kołobrzegu należało kierować się na południe z lekkim przesunięciem na zachód. W kajaku był kompas, a ponadto była jeszcze widoczna linia brzegowa. Rybacy zeznali, że Tadeusz Paluch prosił jedynie o pomoc w uruchomieniu silnika, a zabranie go na pokład nastąpiło wbrew jego woli. Gdy już był na kutrze pytał się co mu za to grozi oraz prosił, aby wysadzić go na morzu, gdy kuter będzie zbliżał się do portu. Wypływający w morze kajak widział rybak z Ustronia Morskiego Ireneusz Wróblewski. Stwierdził, że było to o godzinie 200, a kajak poruszał się szybko w kierunku północnym.

Według prokuratora Sz. Gmernickiego zebrane dowody wskazywały, że Tadeusz Paluch nielegalnie przekroczył granicę państwową i dlatego skierował do sądu akt oskarżenia. Odnosząc się do wyjaśnień podejrzanego prokurator stwierdził, że są one wykrętne i sprzeczne z innymi dowodami zebranymi w sprawie.

W dniu 21 września 1967 roku odbyła się rozprawa przed Sądem Powiatowym w Kołobrzegu. Rozprawie przewodniczył Prezes Zenon Garstka, a oskarżycielem był Prokurator Stefan Gnat. Tadeusz Paluch doprowadzony z aresztu nie miał obrońcy. Nie przyznał się do zarzutu nielegalnego przekroczenia granicy twierdząc, że zamierzał płynąć kajakiem do Kołobrzegu pasem wód przybrzeżnych bez przekroczenia granicy. Do wypłynięcia na otwarte morze doszło wbrew jego woli, gdyż zepsuł się silnik i zniósł go prąd i wiatr. Wyjaśnił też, że nie zamierzał likwidować mieszkania w Łodzi, ale czynił przygotowania do przeprowadzki pod inny adres. Oskarżony uważał, że na jego korzyść świadczy, że z Wacławem Popielem umawiał się na spotkanie w Kołobrzegu. Rybakom powiedział, że popsuł mu się silnik, natomiast zaprzeczył, aby prosił ich o pomoc w naprawie. Ponadto oskarżony twierdził, że gdyby chciał uciec za granicę to mógłby za 5 000 zł wykupić wycieczkę do jakiegoś kraju zachodniego i tam pozostać bez narażania życia w kajaku. Ponadto kupno kajaka, silnika i innego sprzętu kosztowało go 13 000 zł, a wycieczka była znacznie tańsza. Argumentował również, że miał odłożone na książeczce PKO 7 800 zł i gdyby chciał uciekać to przedtem wybrałby te pieniądze. Skoro tego nie zrobił to świadczy o braku zamiaru opuszczenia kraju.

Prezes Zenon Garstka uznał, że Tadeusz Paluch jest winny nielegalnego przekroczenia granicy i skazał go na 1 rok i 6 miesięcy więzienia, a na poczet tej kary zaliczył okres tymczasowego aresztowania od 7 lipca do 21 września 1967 roku. Ponadto orzekł przepadek kajaka oraz wyposażenia, bo służyły do popełnienia przestępstwa.

Tadeusz Paluch złożył od tego wyroku rewizję. W jej uzasadnieniu wytykał Sądowi w Kołobrzegu wszelkie uchybienia, w tym również i fakt, że Sąd nie zawiadomił go wcześniej o terminie rozprawy, a jedynie ograniczył się do wydania polecenia o przekonwojowaniu oskarżonego na salę rozpraw z aresztu. Tadeusz Paluch twierdził więc zasadnie, że został pozbawiony prawa do obrony, gdyż nie miał czasu na odpowiednie przygotowanie się. Do rewizji przedłożył też dokument, z którego wynikało, że w IV kwartale 1967 roku miał otrzymać przydział na mieszkanie. Skazany protestował przeciwko orzeczeniu przepadku kajaka i silnika przekonując, że kupił je na raty, których jeszcze nie spłacił. Generalnie Tadeusz Paluch twierdził, że nie udowodniono mu, iż działał z zamiarem przekroczenia nielegalnie granicy. Wyraził też zdziwienie, że za ten sam czyn został ukarany przez Urząd Morski w Koszalinie grzywną 3 000 zł za przekroczenie dozwolonej odległości od brzegu, a także grzywnami po 3 000 zł za niezameldowanie środka pływającego, tj. kajaka i za niezameldowanie się podczas pobytu w Sianożętach i Ustroniu Morskim. Tadeusz Paluch wnosił o uniewinnienie. Sąd Wojewódzki w Koszalinie nie uznał tej argumentacji, ale stwierdził, że istnieją okoliczności łagodzące i dlatego kara 1,5 roku więzienia jest zbyt surowa i należy ją zmniejszyć do 1 roku więzienia.

Tadeusz Paluch z więzienia w Czarnym uzyskał bardzo dobrą opinię i na jej podstawie złożył wniosek, aby Rada Państwa skorzystała z prawa łaski. Procedura ułaskawieniowa nakazuje, aby w sprawie zasadności wypowiedział się Sąd Powiatowy w Kołobrzegu. Prezes Zenon Garstka wydał opinię negatywną twierdząc, że rodzaj popełnionego przestępstwa przesądza, że skazany na łaskę nie zasługuje.   

Chciałbym odnieść się do argumentu Tadeusza Palucha, że za 5 000 zł mógłby kupić wycieczkę i pozostać w zachodnim kraju zamiast płynąć kajakiem z narażeniem życia. Argumentacja wydaje się być logiczna, tym niemniej nie uwzględnia ona realiów jakie były w 1967 roku. Wykupienie wycieczki musiało być poprzedzone uzyskaniem paszportu. Było to w tamtym czasie niezwykle trudne. Paszport uzyskiwali sportowcy, wyjeżdżać mogli marynarze na podstawie książeczek żeglarskich. Wszyscy inni musieli przebyć drogę przez mękę starając się o paszport. Zazwyczaj otrzymywało się go w wyniku protekcji przy silnym poparciu tzw. czynników partyjnych bądź esbeckich. Ci, którzy nie mieli „pleców” mogli tylko pomarzyć o otrzymaniu paszportu, a odmowa jego wydania nie była w żaden sposób uzasadniona. Jestem przekonany, że Tadeusz Paluch zdawał sobie sprawę, iż nie może liczyć na otrzymanie paszportu i dlatego zdecydował się na ucieczkę z narażeniem własnego życia. Kiedy rybacy wyciągnęli go z kajaka pomimo, że był to początek lipca, był całkowicie przemoczony i zziębnięty. Można również zauważyć, że w okresie przełomu październikowego kary były bardzo łagodne i warunkowo je zawieszano, natomiast dziesięć lat później „za późnego Gomułki” były znacznie surowsze.


Edward Stępień


reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama