100 dni... Minęło 100 dni od wyborów samorządowych w naszym mieście. Przyjrzyjmy się dziś sprawom podejmowanym przez Porozumienie Dla Kołobrzegu.

Najważniejszą sprawą minionych 100 dni było obniżenie pensji prezydenta, dlatego zajęto się tą sprawą bez zbędnej zwłoki, na pierwszej sesji Rady Miasta. Kolejnymi sprawami była konieczność wprowadzenia zmian w przygotowywanym przez ostatnie 10 miesięcy budżecie. Większość poprawek zaproponowana przez przewodniczącą Wiolettę Dymecką i jej klub zmierzała do paraliżu prezydenta w jego podstawowych kompetencjach. Blokada środków na niezbędne działania inwestycyjne, nieznajomość procedur wprowadzania zmian w budżecie, przekazanie ponad 2,2 mln zł środków na promocję miasta do Lokalnej Organizacji Turystycznej, a zaraz potem propozycja wystąpienia miasta z tej organizacji, to tylko niektóre z przykładów chaotycznych, niekompetentnych działań radnych z klubu PDK. Na najbliższej sesji Rady Miasta radni zajmą się cofnięciem większości upoważnień udzielonych prezydentowi miasta przez Radę Miasta w ostatnich 8 latach. Udałoby się to zrobić w ciągu 100 dni, ale okazało się, że prawa nie da się zmieniać tak, jak prawnika, którego bezceremonialnie oskarżono przed kamerami.

Na ostatniej konferencji prasowej Porozumienie rozprawiło się z ideą budżetu obywatelskiego, proponując, by milion złotych przeznaczonych na inwestycję, o której mieli zdecydować kołobrzeżanie w bezpośrednim głosowaniu, zabrać mieszkańcom i przekazać radom osiedla. Im trudniejsze sprawy, tym prostsze rozwiązania, czasami tak proste, że przewodnicząca zaskakuje samą siebie i swoich wyborców, którzy od tej strony jej nie znali.

W międzyczasie, było zaangażowanie w sprawy kupców przy molo (wszak trzeba było spełnić obietnice wobec sojuszników) oraz kupców z Trzebiatowskiej (kolejne konsultacje społeczne bez udziału społeczeństwa).

Trudno doszukiwać się w tych decyzjach jakichkolwiek racjonalnych przesłanek. Czy takie działanie jest wynikiem braku kompetencji, braku doświadczenia? Chyba nie tego spodziewali się po swoich wybrańcach mieszkańcy. Czy Porozumienie dla Kołobrzegu przygotowało plan przejęcia władzy bez względu na koszty jakie na tej drodze będzie musiało ponieść miasto i jego mieszkańcy?

Moje wątpliwości budzi także fakt, że dwie ważne figury, jak pani Dymecka i pan radny Bieńkowski, obok pracy na rzecz Kołobrzegu, pracują także na rzecz gminy Mielno. Pani Dymecka, jako prezes lokalnej spółki wodociągowej, jest zależna od pana Bieńkowskiego, przewodniczącego tamtejszej rady nadzorczej. O tym, że pan Bieńkowski jest też sekretarzem gminy Mielno, już wiemy. Czy z perspektywy Mielna, kołobrzeskie sprawy wyglądają inaczej? Czy wprowadzanie chaosu na ziemi kołobrzeskiej ma jakiś cel?

Ostatnie 100 dni, z punktu widzenia osób, które uzurpują sobie sprawowanie władzy w mieście, przebiegło pod znakiem groteski i zamieszania. Pokazano mieszkańcom, kto tu tak naprawdę rządzi czy chce rządzić. Szkoda, że musieliśmy też patrzeć, jak eksperci z Porozumienia poruszają się jak słoń w składzie porcelany. Rachunki za straty i eksperymenty zapłacą podatnicy.

Wasz Obserwator