Overcast Clouds

11°C

Kołobrzeg

28 marca 2024    |    Imieniny: Aniela, Sykstus, Joanna
28 marca 2024    
    Imieniny: Aniela, Sykstus, Joanna

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

reklama

informacje kołobrzeg, komentarz, dziemba, muzeum, rada muzeumHistoria reklamacji nie przyjmuje… Z dużym rozbawieniem wysłuchałem przemówień Kiginy i Piwowarczyka na ostatniej sesji jako naprawiaczy historii.


Naprawiacz historii to taki ludź, który jak MacGywer, za pomocą prostych jak cep metod, próbuje wyprostować wszystkie fakty i wybielić lub oczernić jakieś nazwiska, znajdując tu i tam, czego mu potrzeba. Naprawiacz stosuje proste metody średniowieczne, bo prostota jest mile widziana - inaczej, bardziej skomplikowanej metody słuchacz czy widz nie zrozumie. Metoda nie wymaga czasu, ani środków, a zawsze przynosi efekty. Jak z czarownicą: jak utonęła, była niewinna, jak przeżyła, to stosowała czary. I tu też metody są oczywiste: jak były kwity, to kapuś, jak ich nie było, to pewnie zniszczyli. Naprawiacz uzurpuje sobie prawo wydawania sądów. Skoro posiada rozległą wiedzę, najczęściej z natury, to w końcu najlepiej potrafi wydać wyrok. Mnie, profesorowie jeszcze starej daty (pewnie upośledzeni historycznie przez system, taki zarzut można przedsięwziąć), zawsze powtarzali sentencje wybitnego historyka Marca Blocha: "Istnieją dwa rodzaje bezstronności: bezstronność uczonego i bezstronność sędziego. Wyrastają one ze wspólnego pnia (...), w pewnym jednak punkcie rozchodzą się ich drogi. Zadanie uczonego kończy się z chwilą, gdy zebrał materiał i wyjaśnił go. Sędzia natomiast musi jeszcze wydać wyrok".

Stosowana nowomowa Sławoja Kiginy z ostatniej sesji dowodzi wyraźnie pretensjonalności i rozżalenia na skutki przemian, ale brakuje ich adresata. Jeżeli wybory z 4 czerwca zawiodły nadzieje Polaków, to zapytajmy, jakie były nadzieje Polaków, a może inaczej: czy oscylowały one wokół tego, co oglądaliśmy do 11 maja 1989 roku w ramach serialu "Dynastia"? Tylko człowiek upośledzony ekonomicznie może wierzyć, że dałoby się zmienić system tak, aby dalej fabryki pełne nierobów produkowały towar 46 kategorii, którego nikt nie chce kupić. Tylko naiwni wierzyli, że po 1989 roku rządzić będą związki zawodowe, a pracownicy z powodzeniem będą przepijać wypłatę po 13.00 w swoim wymarzonym zakładzie pracy. Trzeba być głupkiem, aby wierzyć, że jak związkowcy pierdną, to wszyscy będą wokół nich latać z dezodorantem. A takie były oczekiwania wobec władzy wybranej przez robotników. W Polsce nie chciano demokracji, tak jak i teraz wielu chce powrotu do komunizmu. W Polsce chciano bowiem tego co na Zachodzie, a więc wolnego rynku, towarów na półkach, wolności słowa, itd., ale bez odpowiedzialności, bez płacenia ceny, bez konsekwencji. Niektórzy uważają, że wolność można było pozyskać w sposób podobny do zakupu budzika w internecie. Jak rano nie spodoba nam się melodyjka, to go odeślemy w ciągu 14 dni bez podania powodu. Winny zawsze będzie sprzedawca, bo prawa kupującego podlegają ochronie. Uważano, że związkowcy potrafią dążyć do typu idealnego, a gdy przyszło do wzięcia odpowiedzialności za wybory, za władzę realną i jej sprawowanie, powstał mit innej Solidarności. To nie my, to oni spieprzyli. Zdrajcy, sprzedawczyki, donosiciele, dorobkiewicze. "My" jesteśmy lepsi. My nie kradniemy, my korzystamy z dóbr powszechnie dostępnych. My się nie opieprzamy, my nabieramy sił. My nie kolaborujemy, my pytamy drugą stronę co myśli. Wreszcie, my się nie sprzedajemy, my zarabiamy na utrzymanie rodziny.

To prawda, że nie wszystko udało się tak, jakbyśmy jako Polacy chcieli. Ale nie jest to problem roku 1989, a kolejnych ekip, które z radością kretyna wkładającego rękę w tryby, wprowadzały coraz to nowe reformy, albo unikały wprowadzenia reform niezbędnych, albo z rozkoszą sprzedawały i sprzedają się tym, którzy dadzą więcej. Kigina nawiązał do Platformy, jako partii, która związała układem całe państwo. To prawda. Tak samo robił PiS, a przed nim SLD, a wcześniej AWS-UW, a drzewiej chociażby SLD-PSL. I jak PiS dojdzie do władzy, zrobi to samo. To już tradycja. Uogólnienia, wybrane daty, podmioty. Wszystko jest źle, katastrofa. To w sumie dobrze, bo oznacza, że nic gorszego spotkać nas nie może. Tylko czy uroczysta sesja jest miejscem na tego rodzaju psychoanalizę? A może mamy się pocieszać, że na Ukrainie mają gorzej? Podobno Polki zmuszane są do rodzenia za granicą. Tak twierdzi pan Sławoj. Moja siostra urodziła syna w Wielkiej Brytanii. Nikt jej nie zmuszał. Za to w przeciwieństwie do Polski, tam skutecznie pomogli jej rzucić palenie. Jest zadowolona, w kraju nad Wisłą bywa incydentalnie. Polacy pracują za granicą? Moi przyjaciele zajmują kierownicze stanowiska w międzynarodowych korporacjach. Nie wyobrażają sobie pracy w Urzędzie Miasta Kołobrzeg, choć dla wielu to szczyt marzeń. Raczej do Polski nie wrócą, bo i po co, żeby związkowcy uczyli ich ekonomii? Ale jak się wykształciło tysiące prawników bez prawa zawodu i ekonomistów, którym lepiej nie dawać PIT-a do wypełnienia, to co oni mają robić? To są prawidła ekonomii, które związki zawodowe od zawsze próbują ujarzmić i nadać im ludzką twarz: negocjowalną, elastyczną.

Kigina i jego koledzy widzą kolejne zagrożenie w krajach Europy, które przecież milcząco zgodziły się na rozbiory Polski, albo same w tych rozbiorach uczestniczyły. Ciekawe gdzie Kigina i jego koledzy widzą w tym Watykan. Znam Sławoja Kiginę, szanuję jego poglądy, ale się z nimi nie zgadzam, zwłaszcza jak słyszę teorię 4 czerwca i obalenie "jedynego niekomunistycznego rządu Jana Olszewskiego". Tekst o spółkach joint venture, na które nie zgadzał się Olszewski, a który wskazuje Kigina w swojej mowie, został zapewne zaczerpnięty z filmu "Nocna zmiana", a powielany jest przez portale prawicowe i inne. Ze Sławojem Kiginą zgadzam się w jednym, co nie budzi wątpliwości, że Kapituła ds. tytułów się skompromitowała. Jednakże dobrze się stało, że do tej Kapituły nie powołano członków organizacji, które pan Kigina reprezentował, bo kompromitacja byłaby większa - biorąc pod uwagę dużą część społeczeństwa kołobrzeskiego, którą z automatu trzeba by wykreślić poza nawias potencjalnie zasłużonych. Sam fakt bycia w PZPR albo w PO mógłby przekreślić niejedną kandydaturę. Już to przerabialiśmy w przypadku innych nazwisk, nie chcę do tego wracać, bo to wstyd.

Inny przypadek to przemówienie Antoniego Piwowarczyka. O ile Sławoj Kigina wie co mówi, bo wynika to z jego przekonań, faktycznie od lat propagowanych przez niego i jego kolegów, o tyle Piwowarczyk chyba pomylił biblioteki. Skoro Okrągły Stół jest be, w Magdalence oszukano Polaków, a więc jest to tożsame z tym, co twierdzi PiS od lat, to dlaczego nie skrytykował ustaw około kościelnych, uprzywilejowujących Kościół katolicki majątkowo i politycznie? Przecież to ustalenia spod tego strasznego stołu. I w dodatku to załatwił kto? Komuniści. Dlaczego nie wspomniał Piwowarczyk, broniąc tak bardzo życia obywateli, że w lutym 1989 uwalono za zgodą "Solidarności" i biskupów pierwszy projekt przepisów antyaborcyjnych? Piwowarczyk twierdzi, że Kościół był naszą siłą, więc wiadomo, takiej siły się nie krytykuje. Ale Piwowarczyk idzie dalej. Powielając teorię prawicowych portali, których być może jest czytelnikiem, snuje opowieści, że PZPR oddała władzę, żeby być może nie być pociągniętą do odpowiedzialności. A Smoka Wawelskiego zabili, bo: a) to pierwszy przejaw eutanazji politycznej, b) pożyczył od Siergieja na farmę owiec i nie oddał, c) próbował otworzyć spalarnię odpadów pod Wawelem i nie posmarował królowi. A reszta to nowomowa PiS: uwłaszczenie na majątku państwowym, dzika prywatyzacja, nomenklatura, układ, relatywizm moralny, zatarcie granicy między dobrem i złem. itd. Ale jestem zawiedziony. Zabrakło odniesienia do gender. Będzie reprymenda od księdza biskupa, albo sms-em już przyszło braterskie upomnienie. - Ja nie kwestionuję świętowania 4 maja - twierdzi Piwowarczyk. A mi lata, czy ktoś urządza zabawy huczne z okazji 50 kwietnia. Oczywiście, wszystkiemu winne są media, czy jak woli Piwowarczyk - Front Jedności Przekazu. A ja myślałem, że gender.

Wiele osób wychodzących z sali ratusza było oburzonych, jak to się wyrazili, zakłóceniem uroczystości takimi wypowiedziami. Jak słusznie natomiast zauważył przewodniczący Ryszard Szufel, 4 czerwca, jako dzień wolności, wiąże się również z wywalczoną wolnością słowa. Osobiście lubię takie kabarety, żałuję jednak, że kelnerzy z przekąskami i szampanem czekali do końca, bo ja obaliłbym w tym czasie browara i kilka kabanosów. Proszę się nie obruszać: po prostu lubię trzymać poziom imprez, na które chodzę, a jak się bawić, to na całego, zwłaszcza, że na koszt podatnika.

Robert Dziemba


reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama